Corall
Obudził ją ból w plecach i niewygodna pozycja. Zamrugała parokrotnie i rozejrzawszy się, przetarła dłonią oczy. Znowu zasnęła podczas czytania, a była już prawie w połowie! Przeciągnęła się i zgasiła lampkę.
Może i nie przeczytała zbyt wiele, ale bardzo dużo się dowiedziała. Że wilki podczas przemiany komunikują się dzięki telepatii. Odległość nie ma znaczenia. Że niektóre z nich potrafią czuć emocje oraz uczucia innych, co niekiedy pomaga. Że zdziczały wilkołak to wilk, który przestał zmieniać się w człowieka i polega na instynkcie...
Zamknęła dziennik i podniosła się z krzesła. Wszystko ją bolało przez miejsce w którym zasnęła. Spojrzałam przez okno. Księżyc leniwie chylił się ku zachodowi, zostawiając drogę słońcu. Potarła kark i opadła na łóżko. Mogła jeszcze trochę pospać, przecież nikt jej nie zabroni... Należało jej się. Długo jechali do tego miejsca z Monterey, a ją zawsze męczą podróże, nie ważne jak długie. Po za tym pokazywanie jej całego terenu, później ognisko i nieprzespana noc... To wszystko się skumulowało, więc teraz spokojnie mogła spać do południa. Zakopała się pod kołdrę i wtuliła głowę w poduszkę. Leżała tak odwrócona plecami do drzwi, gapiąc się bezmyślnie na ścianę. Nie mogła zasnąć na nowo, ale było jej za wygodnie by wstać.
Travis
Zajmował się swoimi sprawami do południa. Już o wschodzie Słońca wyruszył na patrol. To już jakiś postęp, bo wątpił by ojciec, prócz bycia tutaj, pozwalał mu na cokolwiek innego, a tym bardziej mieszanie się w sprawy dotyczące ogółu. Odwiedził też starych znajomych, ale w większości nie były to wylewne powitania po latach. Zawiódł wiele osób, a wygnanie w końcu nie było decyzją tylko i wyłącznie jego ojca. Jednak na rozmowę było wielu chętnych. Dzieciaki pytały się jak to jest po drugiej stronie, jak wygląda świat, ludzie i ich życie. Za każdą odpowiedź dziękowały czymś w rodzaju podekscytowania, a w ich oczach było widać zaciekawione, spragnione nowości ogniki. Przywodziło mu to na myśl jego, gdy był dzieckiem. Też zawsze był ciekawy otaczającego ich świata, nie chciał obracać się tylko i wyłącznie w towarzystwie wilkołaków. Tak na prawdę kiedyś nie widział różnic jakie dzielą ludzi, a wilkołaki co teraz jest, aż nazbyt oczywiste. Istnieje milion różnic, choć większość to pewnie strach i uprzedzenia. Niestety.
Nieco po południu, gdy nadal nigdzie nie widział Corall, poszedł do niej. Cicho zapukał w jasne drzwi po czym nacisnął lodowatą klamkę i wślizgnął się do środka. Uśmiechnął się nieznacznie widząc jak spod kołdry wystaje tylko blond czupryna dziewczyny, która muśnięta pierwszymi promieniami Słońca przybrała złotawy odcień. Zrobił krok w jej stronę.
-Śpisz?- Spytał niezbyt głośno nie chcąc jej zbudzić, jednocześnie lustrując kształt jej sylwetki rysujący się pod materiałem pościeli. Zmniejszył jeszcze bardziej przestrzeń dzielącą go od łóżka. Dostrzegł jej zaróżowiony policzek i smukłą szyję.
Wtedy obudziło ją ciche pukanie do drzwi. Poruszyła się niespokojnie, wyciągając rękę spod kołdry i odgarniając włosy, które opadły jej na oczy. Odwróciła się na plecy i uchyliwszy jedną powiekę, dostrzegła nad sobą Travisa. Troszkę ją zaskoczył, ale nie było tego po niej widać. Otworzyła drugie oko i chwilę tak na niego patrzyła. Znów to samo, znów się gapiła. Leniwie podniosła się do siadu i potarła dłonią policzek.
- Miałam dziwny sen... - mruknęła na wpół śpiącym głosem. - Śniło mi się, że wywiozłeś mnie na drugi koniec świata, żeby pokazać, że to co łowcy wiedzą o wilkach totalnie mija się z prawdą... - urwała nagle, wyglądając przez okno. Ups. Więc to wszystko było prawdą, a nie głupim snem. Ale czy na prawdę takim głupim?
Uśmiechnęła się przepraszająco do chłopaka i jako tako wydostała się spod kołdry. Przeciągnęła się i patrząc na podłogę, zdjęła nogi z łóżka. Jednak na podłodze było pusto. No tak... Przecież oprócz nich w pokoju nikogo nie było. A przyzwyczajona była do czegoś innego. Zawsze przy jej łóżku spał Spark. Teraz było inaczej.
Spojrzała w kierunku biurka. Jeden z dzienników leżał zamknięty na środku blatu. Wszystko to było prawdą. Wszystko. A przez chwilę miała nikłą nadzieję, że wszystko sobie wymyśliła, że jest w domu w San Francisco, że wszystko jest jak dawniej, że łowcy nie istnieją, a wilkołaki to tylko postrach na niegrzeczne dzieci. Pokręciła głową do własnych myśli, przeczesując dłońmi włosy.
- Która godzina? - spytała cicho, już bardziej przytomnym głosem.
-Prawie pierwsza.- Odpowiedział otwierając dziennik szerzej, gdy dostrzegł narysowanego wilka. Zatrzymał na nim wzrok na dłuższą chwilę. Milczał.
-Przeczytałaś cały?- Spytał zerkając na nią przez ramię. Zamknął dziennik. Miał nadzieję, że z tego wszystkiego nie wyniknie nic złego i że Corall nie liczy na to, iż odzyska je na własność. Travis nigdy ich nie czytał, ale mniej więcej wiedział co zawierają strony i jest przekonany, że tyle szczegółów o wilkołakach nie może trafić w ręce łowców. Zresztą wątpił by to ich przekonało. Wątpił by cokolwiek do nich trafiło.
-Głodna?- Rzucił znów zbliżając się do łóżka. Wyczuwał słodkawy zapach, który zaczął unosić się już w tym pokoju. Z żadnym innym zapachem by go nie pomylił. Corall pachnie dla niego dość... wyjątkowo, bo chyba specyficznie zabrzmiałoby niemiło. Nie odwracał od niej spojrzenia i w sumie nawet przez myśl mu nie przeszło, że to nie wypada, czy coś w ten deseń. Mógłby wymienić wiele rzeczy w niej, które przyciągają spojrzenie i był pewien, że nie tylko jego, ale nie chciał się rozczulać, szczególnie że nie widział w tym sensu. Zresztą nie mógł sobie za wiele wyobrażać, nawet jeśli jakimś cudem zgodziła się tutaj przyjechać.
- Jeszcze nie cały... Ale większość. - powiedziała, podnosząc się z łóżka. Poprawiła kołdrę i znów wyjrzała przez okno. Okolica zdawała się tętnić życiem, podczas gdy ona dopiero wstała... Ludzkie zwyczaje? W duchu wywróciła oczami do własnych słów. To brzmiało dość bezsensownie. Może i dla wszystkich wokoło była sensacją, czymś nowym, ale też nieco przerażającym. Ciekawym i nowym dla dzieci, strasznym i podejrzanym dla dorosłych.
- O dziwo nie. - rzuciła w odpowiedzi na następne pytanie, które padło. Czuła na sobie jego wzrok, ale nie komentowała tego. Nie był jej zdaniem nachalny, tylko... Właściwie to nie wiedziała jak to nazwać. Ani to zaciekawienie, ani to zainteresowanie. Może obserwował jej reakcje na to wszystko?
Nie wiedziała co powiedzieć. Przykucnęła przy torbie i odblokowała telefon. Skrzynka odbiorcza zawalona była wiadomościami od Heaven, Stephanie i oczywiście od Daniela. Najwięcej było właśnie od niego. Co ona mu powie jak już wrócą? Nie będzie mogła powiedzieć mu prawdy, zależało jej na ich relacjach. Szybko schowała komórkę do torby i kucek usiadła na podłodze. Przygarbiła się i przetarła dłońmi twarz. Chyba trochę namieszała.
-Martwisz się...- Przeniósł wzrok z drzwi na Corall.- O Daniela, a raczej o to czy wasza relacja nie rozpadnie się.- To chyba była ostatnia rzecz, a raczej osoba o jakiej chciał rozmawiać, ale nie chciał widzieć jak się tym przejmuje.- Jeśli zależy mu na tobie, a nie tylko na twojej krwi zrozumie.- Dodał. Zastanawiał się czy chociaż przez sekundę Corall myślała co się stanie z ich relacją, gdy postanowi dołączyć do łowców, czy myślała jakim ciosem było to, gdy z taką łatwością zostawiła go w tedy w lesie. Travis zdawał sobie sprawę z wielu rzeczy, a w ostatnim czasie przede wszystkim z wielu niewygodnych.
-Zależy ci na nim.- Ledwo powstrzymał się by te słowa nie zostały powiedziane z pogardą, choć i tak dało się wyczuć, że nie pała do tego wielką sympatią.- Nie podoba mi się to, ale może zadaj sobie pytanie, czy nadal jest tylko przyjacielem.- Powiedział. Uśmiechnął się dość smutnawo po czym podniósł na nogi. Chwilę się jej przyglądał po czym ruszył w stronę drzwi. Czuł, że jeśli dłużej będzie z nią o tym rozmawiać, zrobi się nie przyjemny lub jeśli będą dalej tak siedzieć zrobi coś głupiego, coś co nie powinno już nigdy się powtórzyć. Sam nawet do końca nie wie kiedy przy niej zaczął się, aż tak stopować.
- Czekaj. - poprosiła, wstając z podłogi. Kiedy chłopak jednak się nie zatrzymał, chwyciła go za nadgarstek. Dopiero tak go zatrzymała. - Mylisz się. Chcę utrzymać to wszystko tylko na poziomie przyjaźni. Nie angażuję się w nic więcej, bo po prostu nie chcę mieć później problemów. - powiedziała, a wtedy Travis na nią spojrzał. Stała blisko niego. - Domyślam się, o czym myślisz. Nie potrzebuję nie wiadomo jakich zdolności nadprzyrodzonych. Nie muszę czytać ci w myślach, bo widzę to w twoich oczach. Jesteś zazdrosny, że Daniel jest bliżej mnie niż ty, że twoim zdaniem zależy mi na nim bardziej niż na tobie. Myślisz, że nie było mi ciężko wtedy w lesie? Było, i to jak jeszcze nigdy. Nie mogę powiedzieć, że wiem jak się wtedy czułeś, bo po prostu nie wiem. Ale widzę, że ciebie to drażni. Myślisz, że dla mnie to było łatwe... - wyrzuciła z siebie. Musiała upłynąć długa minuta, żeby dostrzegła, że stoją blisko siebie, a ona nadal trzymała jego rękę. Zarumieniła się.
-Nie chcę by to zabrzmiało jakbym o to nie dbał i był zły, ale...- wziął głębszy oddech.- Po co mi to mówisz Corall? Tobie ulżyło, ale ja i tak nie mogę nic zrobić. To zabrzmiało jak jakieś przyzwolenie, ale ty już w tedy się ze mną pożegnałaś.- Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.- Co to zmieniło? Nadal nie mogę cię pocałować, być blisko... Nadal nie wiem co czujesz.- urwał obrysowując wargi blondynki. Tak bardzo chciał w tej chwili wyplątać się z uścisku jej dłoni, która niemal paliła jego nadgarstek, odwrócić się i jak najszybciej opuścić ten pokój. Ale coś mu nie pozwalało, ani wyrwać ręki, ani zostawić ją. Nie wiedział też czy to czas wyjaśnień, czy może od tak wyrzucają to co im leży na sercu. Nie lubi takich sytuacji. Niepewnych, gdy nie wie na co może sobie pozwolić i na czego może spodziewać się po drugiej osobie.
Musnął palcami jeszcze raz jej policzek i odsunął kawałek dłoń. Wahał się czy ponownie nie ułożyć jej na twarzy Corall, ale ostatecznie zwinął palce w pięść i zwiesił rękę wzdłuż ciała.
- Bo chcę być z tobą szczera. Chociaż raz w życiu chcę być z kimkolwiek szczera. - powiedziała , ale jego następne słowa w duchu zmusiły ją do myślenia. - Nie pożegnałam się. Przeprosiłam za swój wybór. Myślałam... Myślałam, że robię dobrze. Ale jak widać znowu się myliłam i znowu zrobiłam coś głupiego, a później będę za to płacić. Nie mam na myśli tego przyjazdu. Dla mnie zmieniło, bo to z siebie wyrzuciłam i teraz jest mi lżej. Nie ważne, że nadal nie wiem na czym stoję. Że nadal nie wiem, czego tak naprawdę chcę. - po tych słowach urwała. Spojrzała mu w oczy. - Dlaczego nie możesz? Kto ci broni? Nikt. - powiedziała cicho, na chwilę spuszczając wzrok i przygryzając dolną wargę. Nie wiedziała co myśleć... Dwa głębokie wdechy i jej spojrzenie na nowo spoczęło na złotawych tęczówkach wilkołaka. - Nie wiem co czuję. Czuję niepewność, bo nie wiem co mnie czeka. Czuję, że w jakiś sposób chcę być blisko ciebie... - To ostatnie padło z jej ust mimowolnie. Nie zdążyła ugryźć się w język, a teraz gwałtownie przerwała i zagryzła wargę. Powinna uważać na to co mówi.
Corall
W pewnym momencie - nawet nie wiedziała kiedy - usnęła. Słyszała głos jej ojca, wypowiadający zdania, które czytała nocą w jego dziennikach. Wszystko to przewijało się z tym co słyszała podczas ogniska, co widziała gdy spacerowała po okolicy, i...Wtedy obudziło ją ciche pukanie do drzwi. Poruszyła się niespokojnie, wyciągając rękę spod kołdry i odgarniając włosy, które opadły jej na oczy. Odwróciła się na plecy i uchyliwszy jedną powiekę, dostrzegła nad sobą Travisa. Troszkę ją zaskoczył, ale nie było tego po niej widać. Otworzyła drugie oko i chwilę tak na niego patrzyła. Znów to samo, znów się gapiła. Leniwie podniosła się do siadu i potarła dłonią policzek.
- Miałam dziwny sen... - mruknęła na wpół śpiącym głosem. - Śniło mi się, że wywiozłeś mnie na drugi koniec świata, żeby pokazać, że to co łowcy wiedzą o wilkach totalnie mija się z prawdą... - urwała nagle, wyglądając przez okno. Ups. Więc to wszystko było prawdą, a nie głupim snem. Ale czy na prawdę takim głupim?
Uśmiechnęła się przepraszająco do chłopaka i jako tako wydostała się spod kołdry. Przeciągnęła się i patrząc na podłogę, zdjęła nogi z łóżka. Jednak na podłodze było pusto. No tak... Przecież oprócz nich w pokoju nikogo nie było. A przyzwyczajona była do czegoś innego. Zawsze przy jej łóżku spał Spark. Teraz było inaczej.
Spojrzała w kierunku biurka. Jeden z dzienników leżał zamknięty na środku blatu. Wszystko to było prawdą. Wszystko. A przez chwilę miała nikłą nadzieję, że wszystko sobie wymyśliła, że jest w domu w San Francisco, że wszystko jest jak dawniej, że łowcy nie istnieją, a wilkołaki to tylko postrach na niegrzeczne dzieci. Pokręciła głową do własnych myśli, przeczesując dłońmi włosy.
- Która godzina? - spytała cicho, już bardziej przytomnym głosem.
Travis
Z cichym westchnieniem odwrócił się do niej plecami i podszedł do biurka, na którym leżał jeden z dzienników. Przejechał palcami po jego gładkiej okładce po czym otworzył i przewertował kilka stron nie siląc się by wyłapać choćby kilka słów.-Prawie pierwsza.- Odpowiedział otwierając dziennik szerzej, gdy dostrzegł narysowanego wilka. Zatrzymał na nim wzrok na dłuższą chwilę. Milczał.
-Przeczytałaś cały?- Spytał zerkając na nią przez ramię. Zamknął dziennik. Miał nadzieję, że z tego wszystkiego nie wyniknie nic złego i że Corall nie liczy na to, iż odzyska je na własność. Travis nigdy ich nie czytał, ale mniej więcej wiedział co zawierają strony i jest przekonany, że tyle szczegółów o wilkołakach nie może trafić w ręce łowców. Zresztą wątpił by to ich przekonało. Wątpił by cokolwiek do nich trafiło.
-Głodna?- Rzucił znów zbliżając się do łóżka. Wyczuwał słodkawy zapach, który zaczął unosić się już w tym pokoju. Z żadnym innym zapachem by go nie pomylił. Corall pachnie dla niego dość... wyjątkowo, bo chyba specyficznie zabrzmiałoby niemiło. Nie odwracał od niej spojrzenia i w sumie nawet przez myśl mu nie przeszło, że to nie wypada, czy coś w ten deseń. Mógłby wymienić wiele rzeczy w niej, które przyciągają spojrzenie i był pewien, że nie tylko jego, ale nie chciał się rozczulać, szczególnie że nie widział w tym sensu. Zresztą nie mógł sobie za wiele wyobrażać, nawet jeśli jakimś cudem zgodziła się tutaj przyjechać.
Corall
Pokręciła lekko głową.- Jeszcze nie cały... Ale większość. - powiedziała, podnosząc się z łóżka. Poprawiła kołdrę i znów wyjrzała przez okno. Okolica zdawała się tętnić życiem, podczas gdy ona dopiero wstała... Ludzkie zwyczaje? W duchu wywróciła oczami do własnych słów. To brzmiało dość bezsensownie. Może i dla wszystkich wokoło była sensacją, czymś nowym, ale też nieco przerażającym. Ciekawym i nowym dla dzieci, strasznym i podejrzanym dla dorosłych.
- O dziwo nie. - rzuciła w odpowiedzi na następne pytanie, które padło. Czuła na sobie jego wzrok, ale nie komentowała tego. Nie był jej zdaniem nachalny, tylko... Właściwie to nie wiedziała jak to nazwać. Ani to zaciekawienie, ani to zainteresowanie. Może obserwował jej reakcje na to wszystko?
Nie wiedziała co powiedzieć. Przykucnęła przy torbie i odblokowała telefon. Skrzynka odbiorcza zawalona była wiadomościami od Heaven, Stephanie i oczywiście od Daniela. Najwięcej było właśnie od niego. Co ona mu powie jak już wrócą? Nie będzie mogła powiedzieć mu prawdy, zależało jej na ich relacjach. Szybko schowała komórkę do torby i kucek usiadła na podłodze. Przygarbiła się i przetarła dłońmi twarz. Chyba trochę namieszała.
Travis
Usiadł obok niej. Milczał przez dłuższą chwilę. Domyślał się jakie myśli krążą po jej głowie, ale na siłę nie chciał się upewniać. Dlatego w nie nie zaglądał, w sumie i tak zrobił to już zbyt wiele razy.-Martwisz się...- Przeniósł wzrok z drzwi na Corall.- O Daniela, a raczej o to czy wasza relacja nie rozpadnie się.- To chyba była ostatnia rzecz, a raczej osoba o jakiej chciał rozmawiać, ale nie chciał widzieć jak się tym przejmuje.- Jeśli zależy mu na tobie, a nie tylko na twojej krwi zrozumie.- Dodał. Zastanawiał się czy chociaż przez sekundę Corall myślała co się stanie z ich relacją, gdy postanowi dołączyć do łowców, czy myślała jakim ciosem było to, gdy z taką łatwością zostawiła go w tedy w lesie. Travis zdawał sobie sprawę z wielu rzeczy, a w ostatnim czasie przede wszystkim z wielu niewygodnych.
-Zależy ci na nim.- Ledwo powstrzymał się by te słowa nie zostały powiedziane z pogardą, choć i tak dało się wyczuć, że nie pała do tego wielką sympatią.- Nie podoba mi się to, ale może zadaj sobie pytanie, czy nadal jest tylko przyjacielem.- Powiedział. Uśmiechnął się dość smutnawo po czym podniósł na nogi. Chwilę się jej przyglądał po czym ruszył w stronę drzwi. Czuł, że jeśli dłużej będzie z nią o tym rozmawiać, zrobi się nie przyjemny lub jeśli będą dalej tak siedzieć zrobi coś głupiego, coś co nie powinno już nigdy się powtórzyć. Sam nawet do końca nie wie kiedy przy niej zaczął się, aż tak stopować.
Corall
Poderwała głowę słysząc jego kroki kierujące się do drzwi. Trochę zakuły ją jego słowa, a raczej ich ton.- Czekaj. - poprosiła, wstając z podłogi. Kiedy chłopak jednak się nie zatrzymał, chwyciła go za nadgarstek. Dopiero tak go zatrzymała. - Mylisz się. Chcę utrzymać to wszystko tylko na poziomie przyjaźni. Nie angażuję się w nic więcej, bo po prostu nie chcę mieć później problemów. - powiedziała, a wtedy Travis na nią spojrzał. Stała blisko niego. - Domyślam się, o czym myślisz. Nie potrzebuję nie wiadomo jakich zdolności nadprzyrodzonych. Nie muszę czytać ci w myślach, bo widzę to w twoich oczach. Jesteś zazdrosny, że Daniel jest bliżej mnie niż ty, że twoim zdaniem zależy mi na nim bardziej niż na tobie. Myślisz, że nie było mi ciężko wtedy w lesie? Było, i to jak jeszcze nigdy. Nie mogę powiedzieć, że wiem jak się wtedy czułeś, bo po prostu nie wiem. Ale widzę, że ciebie to drażni. Myślisz, że dla mnie to było łatwe... - wyrzuciła z siebie. Musiała upłynąć długa minuta, żeby dostrzegła, że stoją blisko siebie, a ona nadal trzymała jego rękę. Zarumieniła się.
Travis
Spoglądał w jej błękitne tęczówki. Wyraz jego twarzy pozostał niezmienny, tylko coś w jego oczach drgnęło. Tak bardzo chciał wierzyć w jej słowa i niektóre cegiełki z jego muru zaczęły się kruszyć, poddawać jej wyznaniu, ale do końca nie potrafił tego zrobić. Nie potrafił lub nie chciał. Nie dostrzegł różnicy, bo może granica między tym dawno się zatarła. Uniósł wolną dłoń i dotknął jej zaróżowionego policzka.-Nie chcę by to zabrzmiało jakbym o to nie dbał i był zły, ale...- wziął głębszy oddech.- Po co mi to mówisz Corall? Tobie ulżyło, ale ja i tak nie mogę nic zrobić. To zabrzmiało jak jakieś przyzwolenie, ale ty już w tedy się ze mną pożegnałaś.- Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.- Co to zmieniło? Nadal nie mogę cię pocałować, być blisko... Nadal nie wiem co czujesz.- urwał obrysowując wargi blondynki. Tak bardzo chciał w tej chwili wyplątać się z uścisku jej dłoni, która niemal paliła jego nadgarstek, odwrócić się i jak najszybciej opuścić ten pokój. Ale coś mu nie pozwalało, ani wyrwać ręki, ani zostawić ją. Nie wiedział też czy to czas wyjaśnień, czy może od tak wyrzucają to co im leży na sercu. Nie lubi takich sytuacji. Niepewnych, gdy nie wie na co może sobie pozwolić i na czego może spodziewać się po drugiej osobie.
Musnął palcami jeszcze raz jej policzek i odsunął kawałek dłoń. Wahał się czy ponownie nie ułożyć jej na twarzy Corall, ale ostatecznie zwinął palce w pięść i zwiesił rękę wzdłuż ciała.
Corall
Wzięła głęboki oddech i wyprostowała się. Chciała wyglądać na silną, choć w środku cała się trzęsła.- Bo chcę być z tobą szczera. Chociaż raz w życiu chcę być z kimkolwiek szczera. - powiedziała , ale jego następne słowa w duchu zmusiły ją do myślenia. - Nie pożegnałam się. Przeprosiłam za swój wybór. Myślałam... Myślałam, że robię dobrze. Ale jak widać znowu się myliłam i znowu zrobiłam coś głupiego, a później będę za to płacić. Nie mam na myśli tego przyjazdu. Dla mnie zmieniło, bo to z siebie wyrzuciłam i teraz jest mi lżej. Nie ważne, że nadal nie wiem na czym stoję. Że nadal nie wiem, czego tak naprawdę chcę. - po tych słowach urwała. Spojrzała mu w oczy. - Dlaczego nie możesz? Kto ci broni? Nikt. - powiedziała cicho, na chwilę spuszczając wzrok i przygryzając dolną wargę. Nie wiedziała co myśleć... Dwa głębokie wdechy i jej spojrzenie na nowo spoczęło na złotawych tęczówkach wilkołaka. - Nie wiem co czuję. Czuję niepewność, bo nie wiem co mnie czeka. Czuję, że w jakiś sposób chcę być blisko ciebie... - To ostatnie padło z jej ust mimowolnie. Nie zdążyła ugryźć się w język, a teraz gwałtownie przerwała i zagryzła wargę. Powinna uważać na to co mówi.
Travis
-Ja też tak czuję, więc co mam zrobić?- Odparł ledwo słyszalnie. Przysunął się jeszcze bliżej, tak że czuł ciepło bijące od jej ciała.- I może to jest niewłaściwe i zbyt skomplikowane.- Dodał muskając jej wargi.- Wrócimy do tego jak będziesz już pewna.- Mruknął neutralnym już głosem, odsuwając się. Chciał być blisko, ale nie mógł przez całe życie kierować się sercem. Musiał choć raz posłuchać się głowy, która w tej chwili podpowiada mu, że powinien ją od siebie odsunąć i samemu zrobić to ze sobą. Pragnął by stała po ich stronie, ale z drugiej strony nie chciał dopuścić jej blisko samego siebie. Z ociąganiem wyciągnął nadgarstek z uścisku jej palców. Na prawdę był rozdarty, jednak był przekonany, że to co robi i to, że nie daje swoim uczuciom, czy pragnieniom wyjść na wierzch, jest dobre dla każdego z nich. Nie odwracając od niej sięgnął dłonią po klamkę. Zacisnął na niej palce, ale znów się zawahał. Nie wiedział na co czekał. Może na to, że go jakoś zatrzyma. W niektórych momentach zaprzeczał sam sobie i własnym emocjom.
Wiecie, co mi się najbardziej podoba w tym opowiadaniu? Ta zmiana perspektywy. Dzięki temu, poznajemy zdanie obydwóch stron. To takie fajne :)
OdpowiedzUsuńNiech Travis się w końcu przełamie :) Corall nie chce go stracić, możliwie że go nawet podświadomie kocha! Weź się w garść chłopie!
I nawet nie wiecie jak się cieszę, że Cor nie planuje niczego z Danielem! Nie ufam mu. Moim zdaniem, chce tylko ją wykorzystać.
Pozdrawiam,
Annabel
Świetne! Mam nadzieje, ze w kolejnym rozdziale będzie nie jeden pocałunek! Ale taki z zaskoczenia, niespodziewany. Więcej dialogów i będzie idealnie! :)
OdpowiedzUsuńbelieveit-justinbieber.blogspot.com
Zgadzam się z przedmówczyniami :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę mi się podoba, a Travis mógłby wykonać jakiś krok w jej stronę, ona w sumie też :D Chcę ich już razem i mimo, iż chcę by byli szczęśliwi itd to pragnę poczytać o jakichś tajemnicach, strasznych sprawach itp xD
Weny! ^^