Travis
Utkwił w niej swój zbolały wzrok po chwili jednak spuścił je jak karane dziecko. Postąpił ku niej parę kroków. Znał całą prawdę, musiał ją powiedzieć, ale tak na prawdę chciał w tej chwili cofnąć czas i nigdy nie ujawniać się. Pozostać tylko cieniem, który jej pilnuje. Źle się stało, że sprawy tak się potoczyły, że teraz jest świadoma wszystkiego i może z tą wiedzą zrobić co zechce.
-Twój ojciec w końcu by ci powiedział, ale nie zdążył, a w tedy byłaś za mała. Twoja ciotka o niczym nie wie, łowcy wcześniej tobą się nie interesowali, a ja nie mogłem. Teraz się dowiedziałaś i czy ci z tym lepiej?- Pokręcił głową podnosząc wzrok. Nie mógł tak po prostu pozwolić jej odejść. Domyślał się jak to może się zakończyć. Znów zmniejszył dystans między nimi.- Nie mogę cię stąd wypuścić wiedząc, że możesz do nich dołączyć... Nie daj im się wykorzystać. My na prawdę nie jesteśmy potworami.- Powiedział cicho, choć wątpił by jakiekolwiek słowa mogły teraz ją uspokoić. Czuła się fatalnie i to było widać, ale pozwalał jej odejść, bo i tak za nią podąży. Nie chciał wyrządzić jeszcze więcej szkód, nie chciał by jeszcze bardziej go nienawidziła, ale w końcu przyczynił się do śmierci jej rodziny, czy jest ktoś kogo może bardziej nienawidzić? Będąc na jej miejscu raczej by nie odpuścił, ale miedzy nimi jest ogromna przepaść. Czuł się bezradny... mały nie mogąc nic zaradzić w tej sytuacji. Mógł teraz czekać jedynie na jej ruch, jak skazaniec na ruch kata, ale widocznie taka kolej rzeczy nawet jeśli w takim położeniu jest mu ciężko się odnaleźć. Chociaż, miał wybór. Drugie wyjście, mógł ją zabić i byłoby po problemie, ale mimo iż nie jest już dzieckiem nadal nie potrafił się do tego posunąć nawet jeśli jego jakaś mała cząstka chciała to zrobić, pójść na łatwiznę.
Corall
Drżała i pewnie tylko dlatego Spark podsunął swój nos pod jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy. Niby go słuchała, ale częściowo myślami była zupełnie gdzieś indziej. Czuła jednak dwie rzeczy: kującą prawdę jego słów oraz łzy napływające jej do oczu. Czarny wilczur zaczął cicho skomleć, kładąc uszy po sobie. Zachowywał się tak, jakby doskonale wiedział co dzieje się teraz w głowie dziewczyny. Burza myśli i straszliwe wahanie. Co jakiś czas dostrzegała, że pies rzucał złowieszcze spojrzenie w kierunku chłopaka, ale ono najwyraźniej go nie ruszało.
- Jeszcze mi powiedz, że mój ojciec od początku o tym wiedział. - burknęła sarkastycznie, bo przecież doskonale to usłyszała w drugim dnie jest poprzednich słów. Jednak wiedziała, że miał rację. Dowiedziała się, ale wcale nie było jej z tym lepiej. Ba, było znacznie gorzej. Odwróciła się przodem do niego. - I przez cały ten czas mnie pilnowałeś? Byłeś niedaleko a ja nic o tym nie wiedziałam? Przez prawie pół życia? - rzuciła w niego pytaniami, a na każde z nich odpowiedziało jej jego pojedyncze, krótkie skinienie głowy.
Oparła się o drzwi i wzięła kilka głębokich oddechów. Więc teoretycznie cały czas ktoś miał na nią oko. Nawet w chwilach gdy myślała, że jest sama, że nikomu nie jest potrzebna... Tym czasem byli ludzie, którzy oddaliby wszystko, by mieć ją po swojej stronie i ktoś, kto ciągle ją obserwował. Niemy świadek jej życia. Pozostało tylko jedno pytanie: dlaczego akurat wtedy wypłoszyli to zwierzę z lasu, narażając na śmierć czwórkę ludzi, kiedy zależało im na jednym z nich? To było najdziwniejsze z tego wszystkiego, i właśnie tego wariantu nie mogła pojąć.
- Wilki, tak? I tylko ja naprawdę mogę sprawić, że znikniecie? - upewniła się, a chłopak znów skinął głową. - Więc chyba najlepiej zacząć od razu, nie sądzisz? - rzuciła na poły oskarżycielsko, na poły z wyrzutem. Skierowała się do drzwi i już otwierała je, kiedy chłopak chwycił ją za nadgarstek.
Travis
Przytakiwał, bo słowa utkwiły w jego gardle. Był chyba jeszcze bardziej zestresowany niż ona, o ile to możliwe w ogóle. Nie spodziewał się, że lepiej to przyjmie, ale liczył, że nie będzie chciała zrobić użytku ze swojej krwi. Widocznie jednak jego życzenia nie mogą się spełnić. Chwycił ją za nadgarstek zaraz po ostatnich jej słowach. Nie mógł jej puścić i od tak wypuścić, nie mógł pozwolić by Daniel wykorzystał sytuację.
-Chcesz do niego pójść? Chcesz im pomóc?- Spytał nie puszczając jej nadgarstka.- Corall nie możesz tego zrobić, nie mogę ci na to pozwolić! Zrozum to.- Chwycił ją za ramiona i spojrzał błagalnie w jej tęczówki. Starał się nie unosić, ale natłok tego wszystkiego nie ułatwiał trzymania nerwów na wodzy. Jego oczy błysnęły złotem.- On nie dostatnie cie w swoje ręce!- Jego place mocniej zacisnęły się na jej ramionach, ale nagle poczuł czyjeś silne dłonie na swoich barkach.
-Travis puść ją. Nie chcesz przecież jej skrzywdzić.- Usłyszał spokojny głos Rusella, a jego ręce odciągnęły nieco Travisa, który zaraz odepchnął przyjaciela.
-Przepraszam.- Mruknął robiąc krok w tył, ale nadal liczył, że posłucha go, że... sam nie wiedział co, ale wszystko tylko nie łowcy.
-Słuchaj... Nie wiesz do czego oni są zdolni. Travis ma rację. My chronimy tylko swoje rodziny, a człowieczeństwo dla kogoś kto się taki urodził nie oznacza tylko powrotu do normalności, to nie wygląda tak kolorowo.- Russellowi też zależało by wszystko skończyło się dobrze. Przed tą dziewczyną miał wszystko czego chciał i każdy nie żył w ciągłej niepewności. Travis naruszył te kilka lat wstecz poczucie bezpieczeństwa, a teraz wszystko jeszcze bardziej się sypie.- Idź...
-Co?! Nie! Ona nie może, pójdzie do nich!- Szarpnął się Travis, ale ręce Russella znów go zatrzymały.
-Nie możesz jej tutaj trzymać. Corall przemyśl to, a teraz idź.- Ponaglił ją. Nie chciał większego zamieszania.
Corall
Wystraszyła się, kiedy Travis potraktował ją tak a nie inaczej. Nie odezwawszy się więcej ani słowa, poszła za radą Russella. Nie oglądając się za siebie, po prostu wyszła z domu chłopaka-wilka i niemalże biegiem ruszyła przez las. Nie patrzyła przed siebie, a przez łzy w oczach wszystko się rozmywało. Nic więc dziwnego, że gdy na kogoś wpadła, niemal od razu podskoczyła i zaczęła się wyrywać.
Ciepłe i dziwnie znajome ramiona ją uspokoiły. Była w czyichś objęciach, w których czuła się bezpiecznie. Wolno podniosła wzrok, a napotkawszy zmartwiony wzrok Daniela, ulżyło jej. Bała się, że to znów ktoś, przez kogo może powtórzyć się sytuacja z Travisem.
- Wszystko gra? - spytał ciepło chłopak, obejmując ją i przygarniając do siebie. Ogarnęło ją błogie uczucie ciepła, bezpieczeństwa i ukojenia. Nie odzywając się, przytuliła się do niego.
- Nie wiem. - szepnęła w końcu, podnosząc w końcu spojrzenie. - Dlaczego nikt mi nie powiedział, że mnie szukają? Że jestem potrzebna? - pytała, ale miała bardziej wrażenie, że słowa po prostu się z niej wylewały. - Dlaczego to o mnie toczy się walka? - dodała drżącym głosem obserwując, jak oczy młodego łowcy rozszerzają się. Dłonie chłopaka przesunęły się na jej ramiona.
- Co wiesz? - zapytał spokojnym, ale również wystraszonym głosem. Dziewczyna nie wytrzymała i powiedziała mu wszystko co wiedziała. W międzyczasie Daniel odprowadził ją do domu i został z nią dopóki spokojnie nie zasnęła.
Hej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział na prawdę świetny i tylko pozazdrościć talentu i pomysłu, który jest nietuzinkowy. Szkoda, że macie tutaj taki mały ruch bo na prawde opowiadanie zasługuje na uwagę i komentarze :)
Akcja nabiera tempa i coraz bardziej się rozwija. Jestem bardzo ciekawa jak to sie wszystko potoczy i czy Corall na prawde będzie chciała działać przeciwko wilkom. Mimo iz ma powód by sie wściekac na Trava i cala reszte to w sumie on chronil swoich, a Daniel niech jej tylko teraz nie namiesza w głowie xD Ja czekam na jakies poważne starcie między wilkami, a łowcami ;D
Ekstra ^^
Ale Was zaniedbałem ostatnio... Ale praca niestety sama się nie zrobi i wgl... No nic, przejdźmy do najważniejszego ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały nadrobiłem i muszę przyznać, że nieźle się tutaj dzieje. Lubicie mieszać, ale to dobrze :D I zgadzam się z przedmówczynią, aż żal że tłum ludzi się tutaj nie przewala xd
I wydała się prawda... Już miałem w głowie wizję jak to się mniej więcej potoczy, ale tego to się nie spodziewałem, punkt dla Was :> Corall jest mi na prawdę żal, Travisa po części też, a Daniel pewnie wykorzysta sytuację i jakoś tak mnie to drażni xD No nic, akcja się rozwija i dobrze, nie porzucajcie tego!
Weny :)