sobota, 5 lipca 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy

Travis

Odprowadził ją spojrzeniem. Długo jeszcze stał w progu i spoglądał na las, w którym zniknęła. Jednak nim całkowicie przestał ją wyczuwać ciekawość i w głębi troska o nią wzięły górę. Zebrał w sobie całą energię i sięgnął do jej umysłu. Wszystko co odczytał sprawiło, że serce na chwilę mu stanęło. Nie mógł dopuścić, aby dotarła do łowców. 
Z jego gardła wydobył się gardłowy pomruk. Ruszył biegiem za nią. Bezszelestnie stawiał każdy krok, a wokół słychać było tylko śpiew ptaków. Pojedyncze promienie Słońca przebijały się przez korony drzew. Czuł, że Corall nie jest daleko. Jeszcze nie dotarła do plaży, więc szybko ja doścignął. Gdy był wystarczająco blisko chwycił ją za nadgarstek i odwrócił twarzą do siebie.
-Nie pójdziesz do nich. Nie pozwolę cię mu tam zabrać.- Mruknął chłodno, a oczy zmieniły barwę z orzechowej na czysto złotą. Starał się nad sobą panować, ale... Był wściekły i rozczarowany. Po wczorajszym i dzisiejszym spotkaniu liczył, że nie pójdzie do nich, albo chociaż to odłoży w czasie i on będzie miał go więcej by przekonać ją do zmiany decyzji. Jednak nie. Dla niej zbyt ważna jest zemsta.
-Nie każdy wilkołak przyczynił się do śmierci twoich bliskich, a rzucasz wyrok na każdego z nas!- Wytknął nieco podniesionym głosem. Tracił spokój i teraz chciał by obok jakimś cudem znalazł się Russell, który odciągnąłby go i zabrał do domu. A musiał sam się uporać z narastającym gniewem i coraz większą frustracją. Miał dość i w takich chwilach się wahał nad swoja decyzją, nawet jeśli doskonale wiedział, że nie posunie się do zabicia Corall.

Corall

Szła spokojnie, w totalnym zamyśleniu. Obmyślała wszystko, nawet snuła prawdopodobnie scenariusze jej wizyty u łowców. Nie wiedziała czy ma się cieszyć, czy też bać. Mimo wszystko, obok niej będzie Daniel, a to będzie dodawało jej otuchy.
Na jej miejscu chyba każdy omal by nie podskoczył, gdyby w ciszy ktoś nagle chwycił go za nadgarstek i pociągnął. Cała się spięła i odruchowo wyrwała dłoń z uścisku. Dopiero gdy zorientowała się kto ją chwycił, jako tako się rozluźniła. Jedno stanowiło pytanie - skąd to wszystko wiedział?
- Nie rzucam wyroku. - skwitowała szybko, kręcąc głową. To, że zadecydowała o tym a nie innym nie znaczyło, że skazywała każdego na śmierć. Owszem, żywiła pewną urazę do wilków i nie wiedziała, czy kiedykolwiek się jej pozbędzie czy też nie, ale wiedziała, że nie zostawi tego od tak. Cóż, to było okrutne myślenie. Ale Daniel był dla niej bliższy, bardziej otwarty. Z nim mogła pogadać o wszystkim, byli ze sobą blisko...
Przygryzła dolną wargę.
- W ogóle co cię to obchodzi? I skąd o tym wiesz? - syknęła poirytowana, robiąc krok w tył. Pech chciał, że uderzyła plecami o pień drzewa. - To moja decyzja, a ty nie masz tutaj nic do gadania. - dodała oschle, prostując się, by nadać swoim słowom pewności. Szkoda tylko, że w środku cała się trzęsła wiedząc doskonale, że rani go nie tylko słowami, ale i podejmowanymi decyzjami.

 Travis

Prychnął i pokręcił z niedowierzaniem głową. Znalazł się tuż przed nią. Znów czuł jej oddech na swojej twarzy, znów widział każdy szczegół jej tęczówek, znów chciał się wpić w jej słodkie wargi. Ale nie mógł. Jej usta już nie układały sie w ten nieznaczny, ale cenny uśmiech, w oczach nie widział strachu, niepewności, nuty zrozumienia, tylko kłującą pewność i zaciętość, a przede wszystkim wrogość. Wiedział, że nie powinno, ale jej słowa, czy nawet myśli, którym dawał swobodnie przepływać przez swój umysł bolały. Wbijały się boleśnie w niego i działały jak kubeł zimnej wody, choć nadal nie potrafił jej skrzywdzić. To było w tym wszystkim dla niego najmniej zrozumiałe i chore. Zacisnął szczeki i ściągnął brwi. Robił wszystko byle nie było po nim widać, że to go dotknęło.
Zwinął palce w pięści i uderzył jedną w drzewo tuż obok głowy blondynki.
-Corall do cholery! Obchodzi, bo jest dla mnie ważne, a wiem, bo po prostu wiem!- Rzucił po czym zagryzł wargi. Pochylił się nad nią jeszcze bardziej. Dotknął kciukiem jej ust.- A to nic nie znaczyło?- spytał. Łapał się wszystkiego byleby odciągnąć ją od tego pomysłu. Jego oczy nadal lśniły złotem. Czuł, że ktoś jest w pobliżu, ale nie potrafił się na tym skupić. W tej chwili była tylko ona i ta chora sytuacja.

Corall

Zaczął ją trochę przerażać, ale mimo wszystko nie traciła zawziętości. Była pewna, tym razem nie chciała poddać się tak łatwo. Nie teraz i nie w takim momencie. Widziała ból w jego oczach, którego nie było widać na twarzy chłopaka. Znów był tak blisko niej, znów czuła ciepło bijące od jego ciała, oddech owiewający delikatnie jej twarz. Wargi chłopaka były zaledwie paręnaście centymetrów od jej.
Nagle zmieniła nastawienie, kiedy uderzył dłonią w drzewo tuż obok niej. Zadrżała mocno, a w oczy nie patrzyła mu już z zawziętością, tylko z przerażeniem i strachem. Nie bała się czegoś. Bała się właśnie Travisa.
- Przestań. - warknęła, chociaż głos jej się łamał. Czuła jednak, że chłopak nie przestanie, dopóki nie odwiedzie jej od decyzji pójścia do łowców. Zadrżała jeszcze raz, kiedy dotknął jej ust. Wtedy właśnie poczuła ciepło na sercu i to, jak szybciej wybija swój rytm na żebrach. Oddech automatycznie jej przyspieszył, czuła, że coś się święci... - Z-Znaczyło... - wyjąkała cichutko. Nie musiała mówić głośniej, był na tyle blisko, że ich wargi niemal się stykały. Znów znalazła się w klatce. Bała się, że pod wpływem złości, Travis zrobi coś głupiego.

Travis

Wpatrywał się w nią w duchu zbierając resztki samozaparcia by nie zrobić czegoś głupiego. Nie mógł jej znowu pocałować, nie mógł mieć takiej słabości do niej,  a raczej nie powinien. Jej odpowiedź go nie przekonała. Gdyby na prawdę to coś znaczyło, odpuściła by...
-Boisz się mnie?- Spytał nagle z ironią w głosie, bo to przecież niedorzeczne. Nie ma czego się bać, ale jej myśli są znacznie szczersze od słów.
Niespodziewanie poczuł czyjąś obecność za plecami. No pięknie, dać się tak podejść i to takiej ofermie. Zerknął tylko na Daniela przez ramię.
-Zostaw ją.- Mruknął łowca na co Travis prychnął lekceważąco.
-Bo co?- Warknął blondyn uśmiechając się do Corall jakby nic się nie działo. Przejechał palcami po jej policzku. Specjalnie to robił by wytrącić z równowagi Daniela. Jeśli ktoś miał wyjść na drania to właśnie on, choć na pewno Travis nie miał zamiaru odpuszczać. Odwrócił się w stronę łowcy. Uniósł brwi widząc wycelowany w siebie łuk. Postąpił w jego stronę parę kroków. Strzała ze świstem nagle przecięła powietrze. Travis nie uskoczył przed nią, bo mogłaby zranić Corall. Z cichym syknięciem przyjął pocisk, który wbił się w jego prawy obojczyk. Rana nieco paliła, grot musiał być ze srebra.- Zły ruch.- Z jego ust już wystawały kły, a paznokcie zmieniły się w długie i ostre pazury. Wyszarpnął strzałę, którą odrzucił gdzieś na bok. Nieco się przygarbił i napiął mięśnie. Wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł mu potężny dreszcz, a po chwili niemal wyskoczył ze swojego ludzkiego ciała i stał w wilczej formie. Jego szara futro falowała na lekkim wietrze i lśniło w słonecznych promieniach. Warczał na chłopaka ukazując kły i jeżąc sierść. Rana po strzale już zaczynała się goić. Kolejna strzała leciała w jego stronę, ale tym razem zwinnie odskoczył, a pocisk wbił się w smukłą sosnę. Niedoświadczony łowca z łukiem i nie młody, ogromny wilkołak, który miał ochotę wykonać ten jeden sus i rozszarpać chłopaka na kawałki, ale nie mógł tego zrobić na oczach Corall. Chociaż i tak go nienawidzi. Nie ruszył się z miejsca dalej odgradzając Daniela od Corall.

Corall

Widok Daniela ponad ramieniem Travisa przyniósł jej niemałą ulgę. Miała ochotę wyskoczyć zza chłopaka - teraz jednak wilka - i schować się właśnie za łowcą. Czuła napiętą atmosferę między nimi i na prawdę nie chciała się w nią mieszać. Co z tego, że od dawna była w nią wmieszana?
Widziała dokładnie, jak zielonooki ponownie nakłada strzałę na cięciwę łuku, napinając ją i celując dokładnie w pierś wilka. Nawet jeśli by ją wypuścił, zwierzę prawdopodobnie uskoczyłoby, a strzała miała by prostą drogę w stronę brzucha lub boku dziewczyny. Słyszała gardłowe powarkiwania wilka. Raz tylko spojrzała Danielowi w oczy, próbując odwieść go od ponownej próby strzału. Patrzyła, jak po jego twarzy przebiega wahanie, a później opuszcza łuk i chowa strzałę do kołczanu.
- Po prostu zostaw ją w spokoju. Nie twój interes, kundlu. - warknął i podszedł parę kroków, próbując wyminąć wilka i podejść do blondynki. Szary zwierz tylko nastroszył się bardziej i ryknął na chłopaka, przez co łowca zatrzymał się.
Nie miała siły, by im przeszkodzić. Miała wrażenie, że nogi wrosły jej w ziemię, że nie wie jak skleić słowa, że nie potrafi odwrócić spojrzenia. Dostrzegła kątem ona zakrwawioną strzałę, którą Travis wyrwał sobie z ramienia. Grot połyskiwał, jak wykonany ze srebra... Zaraz, przecież gdyby to był zwykły grot, chłopak nie zareagował by ociekającym bólem sykiem. Srebro osłabiało wilkołaki? A jej krew mogła je przemienić z powrotem w ludzi? W takim razie co może zdziałać mieszanina tych dwóch?
Daniel jakby czytając w jej myślach tylko pokręcił głową. Najwyraźniej miała to pytanie wymalowane w oczach.

Travis

Nie przestawał ostrzegać łowcy przed kolejnym krokiem.
Nadal jednak nie blokował jej myśli by nie móc ich czytać. Usłyszał jej nieme pytanie i aż z gardła wyrwał mu się cichy jęk. Spojrzał na nią nieco zaskoczony, choć kątem oka obserwował chłopaka. Nie wierzył, że mogłaby go zabić. Srebro osłabiłoby go tak bardzo, że nie byłby w stanie przeżyć przemiany w człowieka, szczególnie jeśli teraz jest zwierzęciem. Wpatrywał się w nią z bólem w oczach.
Zrobiłabyś to? Odparł w jej myślach. Nie potrafiła jeszcze stworzyć bariery na myślach, więc nie sprawiło to większego problemu. Odwrócił się przodem do niej i uniósł łeb na wysokość jej twarzy. Zabiłabyś mnie? Zerknął w stronę strzały. Nie jesteś jak oni Corall. Mruknął, a poza jej myślami pisnął. Przestąpił z łapy na łapę. Nagle jakaś lampka zapaliła się w jego głowie. Z warkotem i złowrogim spojrzeniem odwrócił się znów w stronę łowcy. To była jego wina. To on namieszał jej w myślach. Ruszył w jego stronę szczerząc zębiska. Wątpił by coś było teraz w stanie odwieść go od tego co miał zamiar zrobić. No może prócz Corall, ale ona tylko była widzem tego wszystkiego.

Corall

Postawił ją na rozdrożu. Z jednego punktu widzenia chciała tego, naprawdę. Chciała pomścić rodzinę, szukała tylko sposobu... Z drugiej strony wiedziała, że nie mogłaby się na to, zbyt wiele ich połączyło w ostatnich dniach, ale też zbyt wiele utworzyło przepaść.
- Zmień się. - poprosiła drżącym głosem. Czuła się dziwnie chcąc mówić do zwierzęcia. Jednak chłopak jej nie posłuchał. Skupił całą swoją uwagę na Danielu, a jego jedyną bronią była strzała. Wtedy dopiero ją olśniło. Zerwała się z miejsca i stanęła między nimi, na plecach czując chłód strzały Daniela, a na szyi ciepły oddech wilka. W środku cała drżała, ale nie przeniosło się to na resztę jej osoby.
- Corall, zostaw, to ciebie nie dotyczy. - mruknął ponad jej ramieniem łowca. Owszem, ich problemy jej nie dotyczyły, ale nie mogła pozwolić, żeby wilkołak skrzywdził kolejną bliską jej osobę. Kiedy jednak nie ruszyła się z miejsca, chłopak po prostu odepchnął ją na bok i na nowo wycelował strzałą w wilka, centralnie w środek jego głowy. Boże, przecież oni mogą się pozabijać! Nadziewając się na ostrzejszą gałąź, dość głęboko nacięła sobie ramię. Syknęła przeciągle, chwytając się za bolące miejsce. Krew szybko przesiąknęła przez materiał jej koszulki, i równie szybko zaczęła czuć ciepłą ciecz przelewającą się jej przez palce. Widziała, jak wilk szykuje się do skoku i jedyne co mogła zrobić to krzyknąć "nie".

Travis

Zamarł w pół kroku słysząc jej krzyk i czując zapach jej krwi. Odwrócił łeb w jej stronę. Już chciał do niej podejść gdy poczuł strzałę tuż nad sercem. Daniel wykorzystał jego chwilowe rozproszenie. Wilk zaskomlał, a łapy ugięły się pod nim. Tak niewiele brakowało... Zaciskając zęby spoglądał jak odchodzi wraz z Danielem, który obejmował ją ramieniem. Z bólem zmienił się i nie zważając na strzałę tkwiącą w jego ciele ruszył za nimi. W którym momencie zabraklo mu jednak tchu, a srebro zbyt mocno zaczęło palić jego ciało. Oparł się ręką o chropowatą korę jednego z drzew.
-Corall... - Wychrypiał wpatrując się w jej plecy. Ruszył dalej, choć już po paru krokach znów musiał się wesprzeć drzewa. Nadal był w stanie dopaść i zabić łowcę, ale wiedział, że to Daniel jest dla niej ważniejszy, że to na jego śmierć nie pozwoli i mimo jego protestów, czy błagań pójdzie za nim. A to bolało.- Corall.- Powtórzył jej imię, w które włożył całą swoja prośbę, żal i jednocześnie złość. Zastanawiał się czy na prawdę jest tak beznadziejny, że rujnuje tę odrobinę dobrego zdania jakie sobie stworzył u niej. Nie rozumiał dlaczego, mimo wahań, które w niej panują, idzie za nim. Mogłaby po prostu zrezygnować. Travis też by w tedy zrezygnował. Po prostu teraz nie miał pewności co się stanie, a nienawidzi stać na grząskim gruncie. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowania żaden wilkołak by nie pochwalił i za pewne nie zrozumiał. Bo który wilk zawahałby się zabić łowcę i osobę, która zagraża całemu gatunkowi? Taa on wie... On sam.

Corall

Kiedy za pierwszym razem słabym głosem wypowiedział jej imię, zamknęła szczelniej oczy i szła dalej z Danielem. Ale za drugim razem nie była już tak wytrzymała. Zatrzymała się i błagalnie patrząc na łowcę prosiła go o pozwolenie. Wiedziała, że się mu to nie spodoba. Ale załatwi przynajmniej jeden problem.
Po skinieniu głowy zielonookiego - na które chyba musiał się wysilić, gdyż ból i poirytowanie widniało na jego twarzy widoczne gołym okiem - podeszła do Travisa. Ignorowała przeszywający ból ramienia i krew na dłoni. Czystą ręką pogładziła go po policzku, łapiąc jego zbolały wzrok. Strzała tkwiąca w jego piersi nie pozwalała jej zbliżyć się bardziej, ale pozwalała na jedno. Przysunęła się jeszcze bliżej i ułożyła dłoń na jego policzku. Drugą zacisnęła na jego koszulce, brudząc materiał czerwienią. Delikatnie i ostrożnie przyciągnęła go do siebie, jednocześnie stając na palcach. Milimetry przed jego twarzą, zatrzymała się, pchana falą wahania. Ale teraz nie mogła się zawahać. Po prostu nie potrafiłaby tego zrobić i tyle.
Musnęła ustami jego wargi, ale już sekundę później złożyła na nich długi pocałunek, przez który chciała przelać wszystko. Swoje wahanie, targane i rozkojarzone emocje, jej dezorientację...
Jednak każda bajka musiała się kiedyś skończyć. Odsunęła się i mimo, że jej oddech przyspieszył wraz z biciem serca, musiała przerwać.
- Przepraszam. - szepnęła i posyłając mu przepraszające spojrzenie, odeszła kilka kroków i wróciła do Daniela. Ten tylko obejrzał się przez ramię i z iskrą triumfu spojrzał wilkowi w oczy.

1 komentarz:

  1. No to się porobiło. Travis i Daniel to złe połączenie. Biedna Corall, skaleczyło się dziewczątko. Moje biedne Travisiątko, dostało strzałą ;-; Mój ty boże.. Jednak uradował mnie moment pocąłunku *.* Choć i tak nie był to prawdziwy pocałunek, lecz przelanie wszystkich swoich uczuć. Ahh.. ugh. Ten Daniel, zaczyna mnie coraz bardziej irytować.. ;-; Świetny rozdział, zresztą jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o szczerą opinię w komentarzach. To właśnie Wasze słowa wywołują uśmiechy na naszych twarzach, a także wskazują błędy, które w przyszłości się nie powtórzą.

Szkolne plotki

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony