niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział piąty

Corall

Tak strasznie żałowała, że nie wzięła słuchawek i odtwarzacza. Dlaczego? Ponieważ bardzo skutecznie zagłuszyłaby dzięki temu bezsensowne gadanie mauczyciela geografii, hałas na korytarzu oraz słowotok Heaven, bo jak ona się rozgada, to tylko cudem udaje się ją uciszyć. Jeśli nie wcale. Jedyną rzeczą, któa robi to skutecznie, to wyprzedaż w jej ulubionym butiku w centrum handlowym.
Innym powodem przez który aż tak katowała się w myślach za niewzięcie słuchawek, to fakt, że wracała do domu sama. Znowu poszła laseml co było złym pomysłem. Bardzo złym. Sztorm sprawił, że ścieżkę, która wracała zazwyczaj do domu przykryły wilgotne liście i kawałki kory drzew. Znowu jednak towarzyszyły jej dziwne, psie-wilczopodobne wycia i warczenia. Nic więc dziwnego, że się zgubiła. W jednym miejscu poszła w złym kierunku i to zaważyło na jej zajęciu na wieczór, i jak zdała sobie później sprawę, resztę nocy, albo przynajmniej znaczną jej część. Lekko zaczynała panikować, kiedy zaczęło się poważnie ściemniać, jej rozładowała się komórka i skończyły się ciastka czekoladowe. Totalna porażka.
Mniej więcej godzinę później usłyszała za sobą kroki, ludzkie, a nie zwierzęce. Nie były to ani łapy, ani racice, ani kopyta. Na jej szczęście. Chociaż to było mało prawdopodobne, żeby w tym poł obumarłym lesie coś jeszcze w ogóle żyło, oprócz ptaków i kilku wiewiórek. I zgubionej uczennicy. Zaczynało robić się zimno, na koronami drzew zaczynały kłębić się ciemne chmury, co sprawiało, że było jeszcze zimniej i ciemniej. A jak na złość Corall miała na sobie tylko cienką, białą koszulę. Po tym jak Heaven wylała czekoladę na jej sweter, została bez niego. Niestety. Jednak słysząc śmiechy i ożywione rozmowy za nią, wiedziała do kogo należały kroki. A przynajmniej się domyślała.
Przyczepiła się do niej szkolna banda uważająca się za królów całego świata, No cóż, niestety tylko w ich mniemaniu tak jest. Obróciła nieco głowę przez ramię. Wtedy ich zobaczyła. Pięciu chłopaków, chyba z czwartego i piątego roku. Oni zawsze trzymali ze sobą, wyganiali pierwszaki i drugorocznych ze stołówki, uważali się za panów szkoły. Tacy jednak nie byli, ale byli tego w pełni nieświadomi i nie zapowiadało się na zmianę. Co za szkoda (sarkazm)... Jej serce jednak przyspieszyło, podobnie jak kroki, kiedy ich "lider" dostrzegł, że na nich patrzyła. Był to chłopak znany jej aż za dobrze. Michael. Kiedyś z nim chodziła, jeszcze kiedy miała urocze piętnaście lat. Zerwała z nim po miesiącu "kwitnącego związku", kiedy przyłapała go z trzecioroczną. (Ble.) Teraz znowu się na niego natknęła, a on chciał ją odzyskać.
Znowu się zamyśliła. Głupia. Dlaczego? Bo wpadłą na jednego z nich, a raczej odbiła się od jego klatki piersiowej. Nie zauważyła go, jakby po prostu wyrósł przed nią z ziemi. Wtedy dosłownie ją otoczyli. A Michael był zaraz za nią...
- Zgubiliśmy się? - zakpił, kiedy tylko się odwróciła. Czuła się jak zwierzę w klatce. Bez jakiejkolwiek drogi ucieczki, bez najmniejszej szansy na wydostanie się na wolność.
- Przymknij się. - warknęła drżącym ze strachu głosem. On tylko się zaśmiał, a jego głos poniósł się krótkim echem. Odbiło się ono i powróciło do uszu dziewczyny w postaci wilczego warczenia, co było jeszcze dziwniejsze niż wszystko przed tym.
- Ostra. I śliczna, tak samo jak trzy lata temu. - mruknął, podchodząc do niej jeszcze bliżej. Klatka drastycznie się zmniejszyła, a on miał ją na wyciągnięcie ręki, jeśli nie bliżej. Palce zwinęła w pięści, by nie było widać jak drżą. Spuściła głowę, co było błędem w takiej sytuacji.

Travis

Czas płynął mu niezwykle szybko w porównaniu do innych dni. Sprawka Russela, który odwiedził go na kilka dni, sprawiając, że Travis "wziął" wolne w szkole. Nadrobili zaległości sprzed miesiąca. U Travisa wszystko było po staremu, a u przyjaciela jak zwykle sytuacja obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Nic dziwnego, Russel prowadzi dużo bardziej beztroskie i spontaniczne życie, niż... Za pewne większa część społeczeństwa. Jednego dnia może zechcieć się ustatkować, drugiego spędza czas w jakimś lokalu i używa całego swojego uroku by poderwać piękne dziewczęta. Kiedyś robili to razem, choć od zawsze Travis był wyznaczony by nosić na barkach większą odpowiedzialność niż niektórzy. Pewnie dla tego nabył tyle powagi, którą niemal zawsze ma przy sobie i rzadko kiedy chowa do kieszeni. Zresztą nie mógł zachowywać się wiecznie jak rozwydrzone dziecko, choć teraz to i tak bez znaczenia, bo jego dawne przeznaczenie zostało przekazane komu innemu. 
Poprzedni wieczór spędzili w barze, na chwilę zapominając o teraźniejszych problemach, powracając do przeszłości i bardziej beztroskiego życia. Jedna rzecz się nie zmieniła, nadal są jak bracia.
-Idziemy się przebiec?- Spytał Russel, gdy wychodzili z baru. W jego oczach pojawiły się iskierki, a na twarzy uśmieszek. Wzrok Travisa powędrował na zarys lasu, który rozpościerał się za budynkami.
-Znowu wpakujesz nas w kłopoty.- Mruknął z rozbawieniem. Tradycją jest, że zawsze coś się dzieje. Jakkolwiek by się starali.
-Ja? No coś ty, stary. Ja jestem jak aniołek!- Zaprzeczył z udawanym urazem, ale po chwili "dąsania" się roześmiał się i walnął Travisa w ramie.
-No dobra.- Odparł z ociąganiem blondyn. Pokręcił ze śmiechem głową. Ruszyli szybkim krokiem w kierunku lasu.

***

Dwa wilki, szary i piaskowy, przemierzały gęsty, ciemny las, który wydawał się niezwykle cichy i spokojny. Cóż za pozory. Basiory zatrzymały się, gdy do ich czułych uszu doleciały strzępki rozmów. Szary wilk - Travis, rozpoznał jedne głos. Z żadnym innym by go nie pomylił. Warknął głośno. Wiedział, że coś się działo, coś co jej się na pewno nie podobało, chyba, że był na tym punkcie przewrażliwiony. Ruszył prędko w kierunku głosów. Nie byli wcale tak daleko, bo po dziesięciu minutach z zarośli mógł swobodnie spoglądać na zaistniałą sytuację. Przyjaciel uparcie mu towarzyszył. W grupce chłopaków dostrzegł Corall. Przymknął na chwile ślepia. Słyszał jak niespokojnie bije jej serce. Postąpił krok do przodku, ale Russel go zatrzymał. Warknął na niego krotko.
-Nie możemy się wychylać.- Mruknął w jego myślach. Takim oto sposobem się porozumiewają po przemianie.
-I kto to mówi.- Prychnął.- Nie mam zamiaru stać spokojnie i przyglądać się jak ktoś ją dręczy.- Dodał, po czym bez wahania wyskoczył na ścieżkę. Usłyszał ciche westchnienie i brązowy wilk stanął obok niego. Wiedział, że robili wrażenie. Byli znacznie więksi niż przeciętny wilk. Teraz zachowywali się jak jedno, jak doskonale zgrany zespół. Sierść na ich grzbietach się zjeżyła, odsłonili kły. Z gardła Travisa wydobyło się głośne złowrogie warknięcie. Postąpił krok do przodu, a spojrzenia wszystkich skierowały się na niego, ale on utkwił swoje ślepia w Corall. Dwóch z bandy od razu się wycofało. Zrobił kolejny krok, coraz bardziej zmniejszając dzielącą ich odległość. Russel podążał w ślad za nim. Szary wilk skoczył do przodu. Wylądował tuż przed chłopakiem stojącym najbliżej blondynki. Brunet zachwiał się, a po chwili cała grupa uciekała jak wystraszone owieczki. Miły widok. 
-Trav.- Znów usłyszał przyjaciela. Nosem wskazała mu Corall. Stała i z niedowierzaniem patrzyła na zwierzęta. Szary posłał jej długie spojrzenie. Musiał iść, nie miał prawa się ujawniać. Nie mógł, aż tak bardzo ingerować w jej życie. Z ociąganiem obrócił się. Wilki zniknęły w gąszczu.
 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział :D
    Trochę zwlekałam z przeczytaniem go, bo niestety nie miałam czasu, ale wreszcie mi się udało. Jak zwykle jestem zadowolona :D Ten blog to ciekawa historia i jeszcze ten piękny wygląd. Nie mogło by być inaczej. W końcu wilki to moje ulubione zwierzęta. Czekam co będzie dalej :D Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ale strasznie brakuje mi w tym opowiadaniu dialogów.
    Uwielbiam bohaterów, zwłaszcza Trav przypadł mi do gustu ^^ i czekam niecierpliwie aż w końcu pogada sobie dłużej z Corall i coś się między nimi wydarzy :D
    Ogólnie zastanawia mnie bardzo wątek z wypadkiem i tym, że chłopak tak ją śledzi (?), to chyba nie jest odpowiednie słowo ale czekam aż ta sytuacja będzie wyjaśniona.
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Zapraszam też do siebie ( http://vampire-diares-in-damon-eyes.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej przeczytałam w końcu rozdział. Dziękuję za ten piątek, w końcu trochę wolnego.
    Rozdział jest bardzo ciekawy, cieszę się, że uratowali Corall. I w końcu jestem pewna że to Trav jest wilkiem ^^
    W tekście znajduje się kilka literówek,ale to naprawdę bardzo drobnych.
    Czekam aż wyjaśnione zostaną wszystkie tajemnice liczę na szybko dodany kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Pisz więcej dialogów bo mi ich brakuje. Tak poza tym jest mega. ;)

    louistomlinson-bad.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Sory dziewczyny, ze dopiero teeaz wam komentuje, ale brak czasu i psujacy sie komp. Teraz tez jestem na tel, wiec przepraszam za brak polskich znakow.
    Przechodzac do najwazniejszego, rozdzial... Corall lubie ja, ale czekam az akcja sie rozwinie i pokaze jak sie zachowuje w bardziej niebezpiecznych sytuacjach.
    I jedna zagadka rozwiazana. Czyli wszystko bedzie ogole obracalo sie wokol wilko, fajnie, ale ciekawe jak przedstawicie ten fantastyczny swiat i co jeszcze w nim umiescicie, strasznie mnie to wszystko intryguje, Trav, wilki, wypadek ;D ale na pewno swietnie to rozwiniecie. Przemyslenia bohaterow tez sa swietne, oby tak dalej ^^

    Pozdrawiam,
    Wasz anonimowy fan numer jeden xDD (Damian jestem) :D

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o szczerą opinię w komentarzach. To właśnie Wasze słowa wywołują uśmiechy na naszych twarzach, a także wskazują błędy, które w przyszłości się nie powtórzą.

Szkolne plotki

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony