wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział szósty

Corall
Serce w piersi waliło jej jak młotem. Uderzało boleśnie o żebra, jakby udawało dzikiego ptaka pragnącego wydostać się po za metalową klatkę, która ograniczała ruchy jego skrzydeł. Dziewczyna patrzyła oniemiała na zwierzęta, gdy te były jeszcze w zasięgu jej wzroku. Chociaż i tak najbardziej zaskoczyło ją długie spojrzenie szarego wilka. To było nie tylko niepokojące, ale i dziwnie ludzkie. Do tego nawet była gotowa stwierdzić, że znała i gdzieś już widziała spojrzenie tych orzechowych oczu. To przecież bez sensu. Jak mogłaby porównywać zwierzę z człowiekiem?
Kiedy banda opuściła polanę, a zaraz po niej zniknęły wilki, ona również stwierdziła, że nie miała tam nic do roboty. Niemal biegiem ruszyła przez las, po czym równie szybko znalazła się na plaży. Dopiero tam zwolniła z biegu do marszu. Do nerwowego marszu, bo mimo tego, że obecność znajomego jej otoczenia przynosiła ulgę oraz pokrywała dziewczynę kołderką bezpieczeństwa, ta stale czuła na plecach czyjeś natrętne spojrzenie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że kiedy się odwracała, nikogo nie było. To ją przerażało najbardziej.
Musiała upłynąć długa chwila, żeby zaczęła sobie uzmysławiać co tak naprawdę wydarzyło się w lesie kilkanaście lub kilkadziesiąt minut temu. Napadła ją szkolna banda idiotów uważających się za panów całego świata. Tak to wyglądało, ale (nie)stety tylko w ich mniemaniu. Jednak gdyby umieścić ich z takim samym rozumem i zachowaniem kilkanaście lat wcześniej - w czasach piaskownicy - byliby pewnie panami własnego podwórka. Zamykaliby furtki placów zabaw nie wiedząc, że po drugiej stronie jest druga i tamtędy wchodzi reszta dzieci. Głupcy, nic więcej.
Później ich lider, czyli jej były nie-chłopak, obrał sobie za cel zdobycie czegoś, co miała na sobie (tak, usilnie odpychała od siebie myśl, że chodziło mu o nią). Nie miała na sobie przecież nic takiego. Za biżuterią nie przepadała, po ciastkach czekoladowych zostało tylko pogniecione opakowanie i słodki posmak na jej języku, a komórka była doszczętnie rozładowana. Wątpiła więc, żeby chodziło mu o nią. Na samym końcu dopiero pojawiły się wilki, a dokładniej dwa - szary i piaskowy. Jednak w obronie zacieklejszy zdawał się być ten pierwszy. Pokazywał to swoją postawą. Wcześniej widziała wilki tylko na zdjęciach i filmach dokumentalnych w słabej jakości na National Geographic. Nie sądziła, że są aż takie wielkie! Te dwa nosem sięgały chłopakom do klatki piersiowej, podczas gdy przy niej wyglądały jak młode niedźwiedzie. Były naprawdę ogromne, a to była kolejna rzecz, która ją przerażała.
Z zamyślenia wyrwało ją głośne szczekanie, którego charakteru w pierwszej chwili nie rozpoznała. Nic dziwnego więc, że poderwała głowę do góry i zatrzymała się gwałtownie. I to wszystko jednocześnie. Uspokoiła się dopiero po kilku chwilach, kiedy jej oczom ukazał się przecinający sprintem plażę czarny wilczur. Uśmiechnęła się szeroko i przykucnęła, a kiedy pies zwolnił i usiadł naprzeciw dziewczyny, ona przytuliła się do jego szyi. Miał miękkie, cieplutkie futro, którego temperatura przynosiła ulgę jej zmarzniętym dłoniom. Psiak zaskomlał cichutko i polizał ją po policzku.
- Chodź Spark. - powiedziała z uśmiechem i podniosła się z chłodnego piasku. - Wracamy do domu. - dodała, na co wilczur szczeknął wesoło i zaczął dreptać przy jej nodze.

* * *

Z samego rana obudził ją uciążliwy dzwonek komórki. Jęknęła przeciągle i dłonią przesunęła po poduszce w poszukiwaniu telefonu. Niby zawsze wieczorem wiedziała dokładnie gdzie go zostawiła, ale na drugi dzień magicznym sposobem znajdywała go pod drugą poduszką. Teraz też tak było, a na wyświetlaczu pojawiło się rozświetlające się z każdą kolejną wibracją imię Heaven. Jęknęła jeszcze raz i kliknęła zieloną słuchawkę.
- Cor, no nareszcie! Piąty raz do ciebie dzwonię! - Usłyszała rozemocjonowany głos przyjaciółki, nim z ogóle dała jej dojść do słowa. - Ty wiesz która jest godzina?! Mamy piętnaście minut na szkolny autobus, a ty sobie śpisz!
- Heaven, kochana, dzwonisz do mnie o... - Urwała by spojrzeć na zegarek stojący na szafce nocnej. - ...szóstej dwadzieścia w sobotę, żeby przypomnieć mi o autobusie szkolnym, którym i tak nigdy nie jeździłyśmy? - spytała wreszcie zaspanym głosem. Przetarła dłonią oczy i ziewnęła przeciągle do słuchawki. Jako tako podniosła się do pozycji siedzącej.
- Dobra jestem w wymyślaniu wymówek, co nie? - zaśmiała się, a Corall niemal usłyszała jak Heaven uśmiecha się szeroko po drugiej stronie linii. - A tak naprawdę to chciałam cię w końcu wyciągnąć z domu. Niedługo impreza, a ja totalnie nie mam się w co ubrać!
No tak, pomyślała. Nie ma to jak stary chwyt na litość. Pewnie później, jak już się zgodzi, będzie ją ciągnęła po każdym sklepie i butiku w centrum. Bo przecież Corall-Wielkie-Serce nie zostawi przyjaciółki w potrzebie. Jednym okiem spojrzała na patrzącego na nią Sparka.
- Niech ci będzie. - mruknęła w końcu do przyjaciółki, po czym usłyszała uradowany pisk. - Ale biorę psa. - dodała szybko.
- Dobra, dobra. - usłyszała, co nieco ją zaskoczyło. Heaven niespecjalnie przepadała za psami, zwłaszcza za Sparkiem, bo był taki ogromniasty, jak to sama powiedziała. - Widzimy się za dwadzieścia minut na przystanku! - Po tych słowach blondynka usłyszała odkładaną słuchawkę. Z żałosnym jękiem opadła na poduszki.

 Travis
Travis przez całą drogę powrotną był nieobecny. Ciałem był w lesie, ale myślami odbiegał dużo dalej. Zastanawiał się nad tym co się stało. Miał wrażenie, że jednak popełnił błąd. Może Russel miał rację, że było się nie wychylać. W sumie nic takiego jej się nie działo, a ich gatunek powinien pozostać w ukryciu. Miał cichą nadzieję, że dziewczyna jednak nie zacznie czegoś podejrzewać, doszukiwać się dziury w całym oraz prawdy. Jednak w to wątpił. Dwa duże wilki w lesie, w którym te zwierzęta nigdy nie żyły muszą wydać się dziwnym wybrykiem. To samo tyczy się ich zachowania, które na pewno było można uznać za anomalie.
W domu pierwszy odezwał się Russel, który martwił się o przyjaciela, bo mimo, iż cała ta pokręcona sytuacja trwa już kilka lat, jest nie typowa i co najgorsze nieakceptowana przez ich społeczeństwo. Travis powinien mieć kontakt z innymi wilkołakami, nie tylko co jakiś czas z kumplem. Z rodziną, by nie ześwirować i nie stać się odludkiem, choć to drugie już się dzieje. 
-Powinieneś pojechać ze mną do rodziny. W końcu jesteś jednym z nas.- Zaczął spoglądając na blondyna.
-Wiesz, że nie mogę. Mam zakaz ojca, który poparli inni. Nie złamię kolejnego prawa Rus.- Mruknął w odpowiedzi siląc się na wyprany z emocji ton. przymknął powieki, gdy opadł na fotel. To jest tak skomplikowane, że nawet przytłacza kogoś kto ma o tym nie małe pojecie, ale dla wilka zakaz wracania w rodzinne strony, watahy to największa hańba jaką mógł się okryć. Siebie i swą rodzinę, ale oni oczyścili swoje imiona i nadal mają szacunek innych.
-Ale ja muszę niedługo jechać. Zebranie Rady i inne nudne bzdury.- Machnął ręką rozkładając się na kanapie.
-Jutro pełnia. Jedź po niej.- Poprosił z wyraźną prośbą w głosie. Największa wada bycia samemu, samotne pełnie. W watasze zawsze wszyscy znoszą to względnie spokojnie i bezproblemowo, ale Travis dobrze wie co się dzieje, gdy wilk zostaje sam i nic go nie kontroluje.
-Pewnie Trav.- Odparł ciemnowłosy z przyjacielskim uśmiechem. Mimo wszystko chłopak i tak już zaczął się obawiać jutrzejszej nocy.

6 komentarzy:

  1. Siemanko :)
    No... Wiecie, że to powoli robi się nudne? Tracę kreatywność na komentarzy!! ;P Mógłbym po prostu robić kopiuj i wklej, bo każdy jest tak samo dobry, nie, one są coraz lepsze :D Jakieś tam drobne literówki były, ale to się zdarza. Błędów jako takich nie wynalazłem, ale jest późno i już mi się nie chce... Rozdział jak zwykle ciekawy, no i ja uwielbiam te fragmenty o wilkach i wgl... Pełnia? co wy tam knujecie... czy czasem ta jakaś tam impreza nie ma być w tym samym czasie? Ojj xD Wszystko jest świetnie, to taj jakbyście dały wisienkę na torcie ;) Czekam na więcej!

    Pozdrawiam,
    Damian :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :3 Czekam na kolejne :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle rozdział ciekawy. Było wszystko. Dialogi, opisy, tajemnica. :D Niczego mu nie brakowało :) Bardzo mi się podobało. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Dla mnie nadal za mało dialogów, ale z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Mm, impreza i pełnia. Coś się szykuje :)

    louistomlinson-bad.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPER PISZESZ.CZEKAM NA NEXT ROZDZIAŁ : ) - WIKI

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze świetny rozdział, a ja tak długo zalegałam z jego przeczytaniem. Przepraszam Was dziewczyny. Mam od razu pytanie kiedy kolejna część? Mam nadzieję, że tego nie porzuciłyście.
    Piszecie za dobrze aby zostawić to przy 6 rozdziale. Ja się domagam więcej :D
    Jestem ciekawa co wyjdzie z tą pełnią :D będzie się działo tak mi się przynajmniej wydaje.
    Jejku jak ja lubię Corall, przedstawiłyście ją w taki naturalny sposób. Można się strasznie wczuć czytając ten rozdział.
    Mam nadzieję, że będą dalsze części.
    Pozdrawiam
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o szczerą opinię w komentarzach. To właśnie Wasze słowa wywołują uśmiechy na naszych twarzach, a także wskazują błędy, które w przyszłości się nie powtórzą.

Szkolne plotki

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony