Corall
Na drugi dzień w szkole była sama. Heaven akurat teraz musiała się rozchorować, a bez niej Corall jest jeszcze bardziej zagubiona niż normalnie. Na lekcjach spisywała notatki, ale brak wiadomości od przyjaciółki wyraźnie jej przeszkadzał.
Na lunchu jeszcze bardziej dało się to we znaki. Siedziała przy stoliku sama w gwarze stołówki, ale bez plotek brunetki. Nie chciała tym razem uciekać z lekcji, bo ostatnio oberwało się jej od nauczycielki.
- No co Corall? - usłyszała nad sobą, ale nie chciała podnosić głowy. Uparcie wgapiała się w butelkę wody mineralnej. - Biedactwo, siedzisz taka samotna... - Wcale nie jest wam przykro,kimkolwiek jesteście, przeleciało jej przez myśl. - Przyjaciółeczka cię zostawiła? - powiedział ktoś z kpiną. Wtedy podniosła głowę i od razu tego pożałowała. Zacisnęła szczęki, widząc nad sobą twarz Michaela.
- O co ci chodzi? - warknęła, nie podnosząc się z krzesła. - Możesz mnie wreszcie zostawić w spokoju? - dodała, podnosząc się i idąc spokojnie korytarzem. Chciała wziąć potrzebne jej książki na kolejne lekcje, zanim zadzwoni dzwonek i wszyscy przypomną sobie i zajęciach. Wtedy "kolejki" do szafek mogą objąć cały korytarz, dlatego lepiej zrobić to wcześniej.
Podskoczyła przestraszona, kiedy ktoś nagle zamknął z hukiem drzwiczki jej szafki.
- Mnie się tak nie traktuje, mała. - rzucił ostro znajomy jej głos. Czemu ten idiota nie może dać jej spokoju?! Odwróciła się i wyprostowała z zaciętością w oczach. Był blisko niej, za blisko. Dłonie trzymał po obu stronach jej ciała, przypierając ją do zimnych, wgniatających się w plecy szafek. - A już zwłaszcza ty nie będziesz mnie tak traktować. - dodał, przybliżając się jeszcze bardziej. Czuła jego oddech na twarzy i aż się wzdrygnęła, ale nadal patrzyła na niego nieulegle.
Travis
Następnego dnia do szkoły pojechał z Honor. Jednak szybko się z nią rozstał zostawiając ją w gronie wiernych przyjaciółek. Domyślał się, że już na następnej przerwie szkoła będzie żyć nową plotką, która w sumie będzie prawdziwa. I tak już o nim mówiono, ale Honor pewnie przez to co się stało będzie chciała jeszcze bardziej podkreślić jaka jest niesamowita.
Szedł jeszcze pustym korytarzem. Nigdzie mu się nie śpieszyło, lekcji jeszcze nie ma, a stołówkę może sobie odpuścić. W pierwszej chwili, gdy dostrzegł Corall przyciśniętą do szafek chciał to zignorować i to bardzo, ale ostatecznie uległ sam sobie. Szybko znalazł się obok. Złapał chłopaka za ramiona i odepchnął go od niej. Włożył w to nieco za dużo siły, aż chłopak uderzył plecami o przeciwległe szafki.
-Nikt cię nie nauczył jak traktować kobiety?- Warknął patrząc na niego z góry. Zerknął przez ramię na Corall.- Okej?- Spytał. Jednak nastolatek nie miał zamiaru odpuszczać. Podniósł się na nogi dość sprawnie jak na takie uderzenie.
-Nie twoja sprawa.- Syknął. Wymierzył cios w Travisa, ale ten tylko złapał jego pięść w locie i wygiął tak, że Michael osunął się na kolana. Nie puszczał go.
-Przeproś ją i lepiej więcej nie gróź, bo pożałujesz.- Mruknął. Chłopaka, aż skręcało z bólu. Na jego twarzy widać było wyraźny grymas.
-Dobra! Koleś puszczaj! Przepraszam.- Rzucił niechętnie. Travis puścił go i nieco odepchnął. Nastolatek poderwał się na nogi i niemal biegiem wrócił skąd przyszedł. Zerknął raz jeszcze na nią. Wcisnął dłonie w kieszenie jeansów i ruszył dalej korytarzem. Nie miał z nią o czym rozmawiać, a tak samo zachowałby się jakby komuś innemu coś się działo.
Corall
Patrzyła na niego z niedowierzaniem. Nie, żeby już nie słyszała co było między nim a Honor. Oczywiście, że i do niej to dotarło, przecież cała szkoła już wiedziała - rzecz jasna po za nauczycielami.
Ona również milczała. Nie mieli o czym rozmawiać. Wszystko co mieli sobie do powiedzenia, zostało powiedziane.
***
- Poważnie? - spytał już chyba piąty raz Daniel, ciągle z tym samym niedowierzaniem. Dziewczyna owinięta w biały, puchowy koc siedziała w jego mieszkaniu na fotelu. W dłoniach trzymała ciepły kubek z herbatą.
- Przecież mówię, że tak. Też nie mogłam uwierzyć. - powiedziała szczerze. Nim zdążyła się zorientować, chłopak kucał przed nią i gładził ją po kolanie.
- Zależy ci na nim, prawda? - spytał na wpół z troską, na wpół z bólem. Obróciła głowę i zagryzła na chwilę wargi. Co miała mu odpowiedzieć? "Tak, zależy mi na nim, ale nie mogę pozwolić, by znów skrzywdził kogoś mi bliskiego"? Przecież to mija się z celem!
- Nie wiem. - odpowiedziała po dłuższej chwili. - Daniel, ja... Ja już nie wiem co mam o tym myśleć. Już nie wiem, komu mogę ufać. Ja... Ja chyba mu zaufałam, a teraz? Z mojej winy wszystko przepadło. Przez moją decyzję, tak? - pytała, chociaż wiedziała doskonale, że ma rację.
- To nie twoja wina. - powiedział cicho, spokojnie. - Wilki już takie są. Jeśli się zawiodą, później żywią urazę to tej osoby. Po za tym niedługo będziesz jedną z nas. Wtedy wszystko zacznie się układać. - dodał z lekkim uśmiechem, głaszcząc ją po policzku. Uśmiechnęła się do niego lekko. Będzie lepiej, na pewno, nawet ona to wiedziała. Obiecała sobie, że czym prędzej pojedzie z Danielem do ich siedziby. Czym prędzej podejmie szkolenie na jedną z nich. Łowczynię.
Travis
Znów urwał się ze szkoły. Nie mógł w niej wytrzymać. Tak na prawdę nigdzie nie mógł. Nie odbierał, ani od Honor, ani od Russella. Miał dość wszystkiego, całej tej sytuacji, miasta, łowców... Krążył po lesie i mieście cały dzień nie mogąc znaleźć miejsca dla siebie. Do głowy jednak przyszedł mu jeszcze jeden pomysł, który musiał wcielić w życie. To była ostatnia szansa by odciągnąć Corall od dołączenia do łowców. Musiała poznać inne wilkołaki, mus zobaczyć jak na prawdę wygląda ich życie, a może zrozumie, że nie są bestiami, które rzucają się na każdego, albo wściekają się, gdy coś nie idzie po ich myśli. Tak nie jest, ale domyślał się, że takie bzdury nawciskał jej Daniel i jeszcze większe bzdury może powiedzieć jej cała reszta. Rozumiał, że niektórzy mają swoje powody by nienawidzić wilków, ale nie każdy jest taki sam. Nie każdy nawet akceptuje swój stan.
Poszedł do niej. Nie zastał jej więc usiadł na ganku i czekał, aż wróci do domu. Gdy ten pomysł nie wypali miał zamiar odpuścić. Zaakceptować w pełni jej decyzję i po prostu się z tym pogodzić. Odejść i zostawić to miejsce i ją w spokoju. Ale gdyby zmieniła zdanie... byłby chyba po prostu szczęśliwy, a może i dawne czasy powróciły. Kto wie. Miał zamiar próbować. Tego w tej chwili był pewien w stu procentach. Przy okazji Russell mógłby odwiedzić rodzinne strony, no i on sam też. Wiedział, że może narobić sobie przez to większych problemów, ale dostrzegał cień szansy na to, że jakoś to wszystko się sprostuje.
Corall
Kiedy nie było jeszcze zbyt późno, wróciła do domu. Po za tym musiała odrobić prace domowe, żeby na nowo zabłysnąć w oczach nauczycieli. Daniel nieco mówił jej o wilkołakach. Jak według łowców wygląda ich życie, co je wzmacnia, a co osłabia. Podkreślił też, że jej krew nie zalicza się ani do wzmacniającej, ani do osłabiającej. Jest gdzieś po środku, bo odbiera tylko wilkołactwo, a nie zabija. Zabiłaby, ale tylko w połączeniu ze srebrem.
Miała teraz opinię jednej strony - tej "złej" według wilkołaków. A jak wygląda to wszystko właśnie z ich perspektywy?
Jak na zawołanie, będąc pod domem usłyszała szczekanie Sparka i dostrzegła czyjąś sylwetkę na frontowej werandzie. Drzwi były zamknięte, dlatego też pies nie wybiegł jej na spotkanie, ale wyraźnie dawał o sobie znać. Podeszła bliżej.
- Co tu robisz? - spytała sucho, wyjmując z kieszeni bluzy klucze do domku. Przekręciła srebrny kluczyk w zamku i otworzyła drzwi. Spark od razu oparł się o nią łapami, merdając energicznie ogonem. Pogłaskała go po głowie i szyi, ale kiedy Travis chciał wejść do środka, nie wpuściła go. Nadal czekała na odpowiedź na swoje pytanie.
Travis
Westchnął i spojrzał na nią. Nie spodziewał się takiej reakcji, ale widocznie plotki nie były dla niej zbyt przyjemne. Może to i okrutne, ale w jakiś sposób był z tego powodu zadowolony. Nie miał zamiaru jednak przepraszać za to, nie widział sensu, ani tym bardziej od niej tego nie oczekiwał.
-Chciałem cię poprosić byś pojechała ze mną w pewne miejsce. Chcę byś na prawdę poznała wilkołaki, nie tylko mnie, ale naszą kulturę, zwyczaje, rodziny.- Odpowiedział chowając dłonie w kieszeniach spodni.- Jeśli nadal będziesz pewna swego wyboru i jeśli to co mówił o nas Daniel okaże się prawdą, wyjadę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz.- Dodał całkowicie poważnie. Dość odważna obietnica, ale nie dałby rady być obok niej, chronić ją wiedząc, że zabija jego krewnych, że może pewnego dnia odważyłaby się targnąć na jego życie.
-Chcę tylko byś poznała obie wersje i ustaliła prawdziwą. Może po tym wszystko stanie się dla ciebie prostsze i jaśniejsze.- Miał nadzieję, że po tym wyjeździe zobaczy jakie wilkołaki są na prawdę i zmieni swoją decyzję, bo mimo wszystko nie chciał jej zostawiać, ale jeśli taka byłaby jej wola...- Nie musisz odpowiadać teraz. Zastanów się i daj znać. Wiesz gdzie mnie szukać.- Mruknął. Odwrócił się i zszedł z ganku.
Corall
Słuchała go uważnie i znów wzbudziło to w niej wahanie. Właśnie tego chciała. Poznać świat obu stron, z obu perspektyw i dopiero wtedy zadecydować.
Kiedy odszedł nawet nie próbowała go zatrzymywać. Odwróciła się na pięcie i usiadła na fotelu, myśląc nad tym co powiedział. I nad tym, co mówił jej wcześniej. Przecież każdy wilk pragnie jej śmierci, gdyż zagraża ich gatunkowi, a on chce ją zabrać do nich, by lepiej je poznała? Brzmi idiotycznie, ale to mogłoby być bardzo ciekawe doświadczenie.
Czarny owczarek położył głowę na jej kolanach i spojrzał na nią bursztynowymi oczami. Podrapała go za uszami, na co polizał ją po ręce. Uśmiechnęła się.
Minęła godzina. Po jej upływie wiedziała co zrobić. Wyszła z domu ze Sparkiem na luźnej smyczy. Kierowała się do jego domu z gotową odpowiedzią. Mogła wysłać wiadomość, ale wolała go jeszcze raz zobaczyć. Pomimo tego co zrobił.
Zapukała do drzwi, które o dziwo po nie długiej chwili otworzył Travis.
- Pojadę. - powiedziała na wstępie. Dostrzegł zdziwienie w jego oczach, a potem błysk zadowolenia i chyba ulgi. Delikatnie się uśmiechnęła. - Ale jeśli naprawdę zależy ci żebym zmieniła zdanie, będziesz musiał się nieźle postarać. - dodała jeszcze nieco ostrzegawczo.
Travis
Cieszył się, że przystała na jego propozycję. Znów pojawiło się światełko, cień nadziei, że wszystko jakoś się ułoży i chociaż część pójdzie po jego myśli. Jednak nadal kilka spraw między nimi pozostało nie wyjaśnionych.
-Cieszę się.- Odpowiedział.- I uwierz będę się starał.- Dodał pewnym głosem.- Corall... Jeśli chodzi o Honor, to nie powinno się zdarzyć, ale chyba chciałem abyś poczuła to samo co ja... Czy ty i Daniel...- Urwał. W sumie sam nie wiedział po co drążył ten temat. Nie powinno to już mieć dla niego znaczenia, a jednak. Zgodziła się tylko poznać jego świat, a pocałunki? Wiedział, że nie może tego powtórzyć. Domyślał się, że ona uważa to za nie słuszne, choć on miał wrażenie, że to słuszne tylko nie teraz. Jeśli ona ma mętlik w głowie to co on ma powiedzieć.- Zresztą nie ważne.- Stwierdził w końcu.- Spakuj coś wygodnego. Przyjadę po ciebie jutro rano.- Zapewnił. Miał nadzieję, że do rana się nie rozmyśli.
Corall
Skinęła głową i odwróciła się na pięcie. Zatrzymała się jeszcze na chwilę i nim zdążył zamknąć drzwi, obróciła głowę i spojrzała na niego przez ramię.
- Nie, Travisie. Nie jestem z Danielem ani oprócz przyjaźni nic między nami nie ma. - powiedziała cicho. - Ale tak z mojego punktu widzenia... To co zrobiłeś było tylko głupotą. - Raniącą głupotą, dodała w myślach. Szybko zbiegła ze schodków i odpinając smycz Sparka, puściła go przodem.
Niech on ją złapie za rękę w przyszłym rozdziale i tal namiętnie pocałuje!:(
OdpowiedzUsuńlouistomlinson-bad.blogspot.com
A więc... Nie mam zbyt dużo czasu, ale postaram się choćby krótko i zwięźle. Jestem umówiona na szesnastą, a mam nawet głowę nie umytą. Cóóóż... Jeśli kocha, poczeka.
OdpowiedzUsuńAle mniejsza. Rozdział bardzo mi się podobał, tylko drażni mnie trochę to skakanie Travis, Corall, Travis, Corall, Statysta numer trzy...
Wiecie o co chodzi. Poza tym, było pięknie. Akcja nie traci na wartości, wciąż jest jakieś napięcie i powiem wam szczerze, że po tylu rozdziałach dopiero teraz poczułam chemię między postaciami, bitch!
Także czekam na kolejny, jest super, pisać dalej, dużo ciepełka letniego słoneczka itd, itp...
Zapraszam jeszcze do siebie na rozdział VI
Liczę na szczerą opinię xx
" – Myślę, że cię lubi. – Lydia dotknęła ramienia Stilesa nie przestając się szczerzyć – i myślę też, że powinnam wziąć prysznic – ściszyła głos do zmysłowego szeptu. Siedemnastolatek poczuł jak przechodzą go dreszcze. Była tak blisko, ale tak daleko, dziewczyna, o której zawsze marzył. Kusiła go. Robiła to celowo?! Podświadomie?! Dlaczego?! Tyle pytań."
@YourLittleBoo1
z
http://darkness-of-the-soul.blogspot.com/