wtorek, 6 maja 2014

Rozdział dwunasty



Travis

Odetchnął, gdy sobie poszła. Oparł się plecami o drzwi po czym jego wzrok podniósł się na schody, na których stał Russell.
-Następnym razem jej nie wpuszczaj, po prostu powiedz, że mnie nie ma, czy coś.- Mruknął odpychając się od drzwi.
-Nie przesadzaj, poszło ci nawet dobrze.- Rzucił optymistycznie ciemnowłosy, jak zawsze zresztą.
-Dobrze?- Spytał retorycznie i dopiero teraz wyprostował palce, które zaciskał w pięści. Ukazał rozcięcia na dłoniach po paznokciach. Wcześniej nawet nie czuł tego.- Widziała moje oczy, a poza tym wszystko we mnie krzyczało by się na nią rzucić i rozszarpać, a z drugiej strony miałem ochotę jej wszystko powiedzieć.- Powiedział wzdychając ze zrezygnowaniem.
-Jeśli zrobisz to pierwsze będziesz mógł wrócić do domu, ale sumienie nie da ci spokoju. Nie chcesz jej zabić, ale jeśli powiesz jej prawdę, CAŁĄ, znienawidzi cię… Czego pewnie nie chcesz. Zresztą nie wolno ci.- Podsumował Russell.
-Nie pomagasz.- Mruknął blondyn siadając na schodach.
-Sory, ale po prostu ci nie zazdroszczę, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- Uścisnął jego ramię. Travis pokiwał głową, a jego przyjaciel opuścił dom. Grey musiał przyznać, że tkwił między młotem, a kowadłem. Cokolwiek zrobi, cokolwiek postanowi, będzie to zła decyzja, choć dla niego najgorsze było to wahanie. Nie powinno go być i zastanawiał się co ta dziewczyna ma w sobie, że nie potrafi jej skrzywdzić. Nawet prawdą… A może faktycznie nie chce by myślała o nim źle? Przeczesał włosy palcami i poderwał się na nogi. Wybiegł z domu, a w gęstwinie przemienił się. Po kilkunastu minutach biegu stanął na granicy lasu z plażą. To samo miejsce, z którego zawsze obserwuje jej dom. Zadarł łeb do góry i zawył zawodząco. Doskonale wiedział, że usłyszy go, a gdyby wyjrzała za okno mogłaby dostrzec zarys jego sylwetki, a tym bardziej złotawe ślepia odcinające się na ciemnym tle i szarym pysku. Stał tam i nie ruszał się z miejsca, sam nie wiedząc czego oczekuje. Że wyjdzie i co? Przestraszy się i zawróci do domu. Ma się czego bać, powinna się bać… Mimo wszystkich wątpliwości znów zawył, ale jego głos brzmiał bardziej nawołująco i był cichszy, przeznaczony tylko dla jej uszu. Usiadł na ziemi i nasłuchiwał.


Corall

Była w domu od piętnastu minut. Nie zagospodarowała ich nie wiadomo jak pożytecznie - szybki prysznic i przebranie się to rutyna zajmująca połowę tego czasu. Od jakichś pięciu minut siedziała bezczynnie, gapiąc się na tańczące płomienie w kominku, wolną dłonią głaszcząc po głowie Sparka leżącego u jej nóg. W pewnej chwili pies poderwał się na równe łapy i doskoczył do okna wychodzącego na las. Oparł się przednimi łapami o parapet i nasłuchiwał. Dziewczyna leniwie przeniosła wzrok na czarnego owczarka, który tylko szczeknął na nią cicho prosząc, by do niego podeszła.
Westchnęła cicho i podeszła bliżej. Wyjrzała przez okno, patrząc na las, zimną i pustą plażę, oraz spienione grzbiety fal uderzających teraz bezlitośnie o piasek. Pustka. Mimo to, Spark zaczął warczeć cicho w stronę czegoś, co widział w lesie. Dopiero wtedy dobiegło to do jej uszu. Wilcze wycie. Samotne, pojedyncze i ciche. Mogła przysiąc, że słyszała w nim prośbę, niemal błaganie, ale także smutek i cień troski. Ale czy zwierzę mogło mieć ludzkie emocje? Przecież to było nielogiczne. Zwierzęta to tylko zwierzęta. Kierują się instynktem, a uczuciem darzą tylko stado. O ile takowe uczucie występuje w stadzie.
Zaraz. Wilki? Przecież w tych lasach nie ma wilków!
Tak, jasne. A przyjęcie w lesie zrujnowane przez WILKI nic ci nie mówi?, mruknął przekorny głos w jej głowie. Znowu wyrwało jej się westchnienie.
Ciszę na zewnątrz przeszył grzmot, a później ciemność na chwilkę ustąpiła miejsca jasności, poddając się piorunowi. Burza? Super... Na stoliku obok zaczęła bzyczeć jej komórka, i to tak nagle, że omal nie podskoczyła. Na wyświetlaczu pojawił się numer jej ciotki.
- Tak? - rzuciła na wstępie, zaraz po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Corall? Jesteś już w domu? - odpowiedziała pytaniami na pytanie Stephanie po drugiej stronie linii. Głos miała zestresowany i spięty. Pewnie znowu ma jakieś mega-ważne spotkanie w jej ex-galerii dzieł sztuki. - Kochanie, nie będę mogła wrócić na noc do domu. Znów mamy zebranie na którym muszę być. Poradzisz sobie?
- Jasne, Stephanie. - mruknęła ponuro. Kolejny dzień z rzędu będzie tkwić sama w czterech ścianach. To zaczynało robić się nudne. - Nie musisz się spieszyć. - dodała mimowolnie i szybko kliknęła czerwoną słuchawkę na klawiaturze telefonu. Usiadła na parapecie i wyjrzała w las. Pustka, pustka i jeszcze raz pustka.
W ciemnościach jednak coś się odróżniało. Złote oczy i zarys ciała jakiegoś stworzenia. Zmrużyła bardziej powieki i przyglądała się temu czemuś dokładniej. Tak, to były idealnie złote ślepia, oraz leciuteńko odcinające się od konturów drzew szare futro. Kolor tęczówek ją zastanowił. Już je gdzieś widziała, na sto procent. Ten sam kolor, ten sam odcień...


Daniel

Siedząc za kółkiem swojego auta przemierzał wolno ulice Monterey, włócząc się bezczynnie po mieście. Nie mógł przestać myśleć o Corall. Jego rodzice opisywali ją kompletnie inaczej niż gdy ją poznał. Mówili, że nie rozstaje się z przyjaciółką, że nie ufa byle komu, podczas gdy jemu zaufała bardzo szybko.
Nie, wróć. Miał zadanie, tak? Nie mógł zawalić przez wzgląd na jakąś dziewczynę. Tyle, że Corall nie jest zwykłą dziewczyną. Ba, nie dorastają jej do pięt. Zastanawiał się jednak czym go tak zaczarowała, że teraz po prostu nie mógł wyrwać jej sobie z myśli.
Mimowolnie jego auto zatrzymało się na parkingu szkolnym. Patrzył uważnie na ciemny, teraz wyglądający obco budynek. Rzucenie szkoły dla bardziej pasjonującej i czasochłonnej pracy było jedną z lepszych decyzji w jego życiu. Podobnie jak rozpoczęcie treningu łucznictwa.
W jednej chwili jego telefon rozbrzmiał krótkim piskiem. Uśmiechnął się pod nosem do samego siebie widząc imię osoby, która próbowała się do niego dodzwonić. Przycisnął zieloną słuchawkę i przyłożył aparat do ucha.
- W czym mogę pomóc? - zaczął z typowym rozbawieniem w głosie. Oczami wyobraźni widział, jak osoba po drugiej stronie linii wywraca oczami.
- Bardzo zabawne, Daniel. - mruknęła Corall, po czym lekko westchnęła. Usłyszał grzmot niedaleko, po czym ten sam dźwięk powtórzył się w słuchawce. - Przyjedziesz? Nie lubię być sama podczas burzy. - mruknęła na wpół prosząco, na wpół jak mała, skarżąca się dziewczynka, która nie dostała ulubionych słodyczy pod choinkę.
- Myślałem, że twoja ciotka wraca na noc. - powiedział z zaskoczeniem. Nie domyślał się, że mogłaby do niego zadzwonić i poprosić o przyjazd.
- Została w galerii. Znowu. A do Heaven przyjechał młodszy kuzyn i musi się nim zajmować. - wyjaśniła. Po nerwowości jej głosu domyślał się, że dziewczyna naprawdę się boi. Może za strachem przed burzą kryło się coś innego?
- Zaraz będę. - powiedział tylko, nie zwracając nawet uwagi, że jego głos nabrał powagi godnej kogoś znacznie od niego starszego. Rozłączył się i odpalił samochód. Jeśli coś jej groziło (na przykład jakiś wilkołak...) musiał być blisko. Nie mógł pozwolić, żeby blondynce coś się stało.
Po piętnastu minutach zatrzymał się na poboczu i założywszy kaptur na głowę, ruszył żwawym krokiem przez plażę, w kierunku drewnianego na wybrzeżu. Zimny wiatr w połączeniu z deszczem jak igły był naprawdę nieprzyjemny, do tego niebo co chwilę przeszywały błyskawice. Zapukał trzykrotnie do drzwi, które otworzyły się niemal od razu. Uśmiechnął się do niej pociesznie i przekroczył próg za jej pozwoleniem.

Travis

Jemu taka pogoda nie przeszkadzała. Gęste futro zatrzymywało całe ciepło, a gałęzie drzew były niczym parasole. Zresztą nigdy nie bał się burzy. Gdy był małym chłopcem zawsze siadał na parapet i obserwował błyskawice, które przecinały niebo. Zawsze go to fascynowało, skąd się to bierze i dlaczego. 
Obserwował młodego łowce odkąd postawił stopę na plaży. Szedł linią drzew trzymając się nieco za nim. Pazury wilka grzebały ziemię, a z gardła wydobywały się ciche pomruki, które skutecznie zagłuszały grzmoty.  Zatrzymał się w którymś momencie, ale miał doskonały widok, nawet na drzwi prowadzące do domu Corall. Strzygł uszami. Słyszał to co mówili i powoli ledwo wytrzymywał w jednym miejscu. Przemienił się i wyszedł zza drzew. Po chwili stał przed drzwiami dziewczyny i zapukał w nie. To była czysto spontaniczna decyzja, której pewnie by nie podjął, gdyby dłużej się nad tym zastanawiał. Nie minęło kilka minut jak dziewczyna otworzyła mu. Uśmiechnął się nieznacznie widząc zaskoczenie malujące się na twarzy.
-Wybacz mi tę późną porę, ale stwierdziłem, że jednak jakieś wyjaśnienia ci się należą, w końcu i tak pewnie doszłabyś do tego sama, więc może dokończymy rozmowę, którą zaczęłaś u mnie?- Spytał doskonale zdając sobie sprawę, że łowca może ich słyszeć. Na jego twarzy nadal widniał lekki uśmiech, a woda ściekała z jego włosów. Grał by wytrącić tamtego z równowagi. Jak się spodziewał Daniel pojawił się obok Corall.- Oo... Nie jesteś sama?- Udała zaskoczenie, może nawet za bardzo.- Ja i moje wyczucie czas. W takim razie porozmawiamy kiedy indziej.- Powiedział całkowicie neutralnie nie zwracając większej uwagi na chłopaka. Do jego uszu doleciało ciche warczenie. Dostrzegł owczarka stojącego kawałek dalej. Spojrzał się w jego brązowe ślepia, a jego oczy znów na sekundę zmieniły barwę. Pies uciekł w głąb domu. Przeniósł wzrok na blondynkę.- Dobrej nocy, Corall.- Dodał i postąpił kilka kroków w tył po czym odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić. Mimo miłych pozorów coś powodowało, że w środku miał nieodpartą chęć doskoczyć do Daniela.


Corall

Kiedy tylko Travis przekroczył próg zaczęła czuć się dziwne. Żeby nie zdradzić drżenia rąk, zacisnęła je mocno w pięści i bez słowa patrzyła to na niego, to na Daniela. Gdy ten drugi pojawił się u jej boku czuła, że jest spięty i zły. Na nią.
- Nie, zaczekaj. - usłyszała nad sobą głos Daniela, pozornie spokojny i jak zawsze swobodny. - Chętnie posłuchamy twoich wyjaśnień. - dodał, lecz ostatnie słowo zabrzmiało w jego ustach dość... Znacząco.
Dziewczyna nadal milczała, nie wiedząc co powiedzieć. Trwała w lekkim szoku. Patrzyła w ciszy jak blondyn odwraca się i spokojnie patrzy na zielonookiego. Ciekawiło ją, czy nim też miotają podobne emocje. Złość, rywalizacja...
- Wy? - powtórzył Travis, unosząc nieco brwi. - Przykro mi, ale to chyba sprawa między mną a Corall. - powiedział, robiąc krok w ich kierunku. Ona zaś miała odruch cofnięcia się, ale blokował ją fotel za nią, Daniel po lewej i Spark po prawej. Nie miała dokąd uciec przed naciskiem obu spojrzeń.

7 komentarzy:

  1. Kurczę rozdział strasznie wciągający. Powiem szczerze, że nie miałam ochoty dziś czytać, trochę już późno. Jednak przeczytałam początek Travisa i nawet nie wiem kiedy skończyłam całość. Tylko taki jęk:"co tak krótko?"
    Sytuacja między tą trójką robi się coraz bardziej napięta :/ Z tego nie będzie nic dobrego. Coraz bardziej ciekawi mnie sprawa Travisa, który ewidentnie coś ukrywa. Jednak muszę przyznać, że go lubię. Za tą tajemniczość, urocze spojrzenie i taką pewność.
    Pojawia się problem, bo Daniela też lubię. I chyba chciałabym aby to Daniel na końcu był z Corall. Była by z nich taka urocza para ^.^
    Co do dziewczyny w tym rozdziale nie mam zastrzeżeń. Choć stworzyła sobie trochę problemów. Daniel będzie zły, że poszła do Travisa.
    Będzie się działo na pewno :)
    Już nie mogę doczekać się kolejnych części :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nn !
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz, że jest strona spam? Po co śmiecisz pod rozdziałem!!!

      Usuń
  3. Super rozdział D: Jak ja nie cierpię Daniela. W sumie może nawet nie miała bym nic do niego gdyby nie okoliczność. Po prostu mi przeszkadza. Następny rozdział na pewno będzie ciekawy. :D Czekam niecierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!
    Już to kocham :3
    Zastanawia mnie, jak inni potrafią tak cudownie wszystko opisywać...(np. Ty).
    Pozostaje czekać na nn ^^
    Ahoj.
    http://podwodna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, chciałam najpierw powiadomić, że za mną już 5 rozdziałów! Cisnę, może do poniedziałku skończę, bo zakochałam się w akcji tego opowiadania. Obiecuję walnąć komentarz z prawdziwego zdarzenia, gdy uda mi się skończyć! O jej!
    A teraz wybaczcie spam, ale chciałam zaprosić na rozdział pierwszy, ponieważ liczę na szczerą opinię.
    xx
    @YourLittleBoo1
    http://darkness-of-the-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów na http://klaus--caroline.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o szczerą opinię w komentarzach. To właśnie Wasze słowa wywołują uśmiechy na naszych twarzach, a także wskazują błędy, które w przyszłości się nie powtórzą.

Szkolne plotki

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony